Prof. T. Słomka dla „Wprost”: Kosiniak-Kamysz nie zamyka sobie drogi do kandydowania w wyborach prezydenckich

Prof. T. Słomka dla „Wprost”: Kosiniak-Kamysz nie zamyka sobie drogi do kandydowania w wyborach prezydenckich

dr hab. Tomasz Słomka
dr hab. Tomasz Słomka Źródło:Archiwum prywatne
Jestem nieco rozczarowany strukturą rządu. W dużej mierze powtórzono model zaproponowany przez poprzedników – mówi w rozmowie z „Wprost” dr hab. Tomasz Słomka. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego ocenia poszczególnych ministrów gabinetu Donalda Tuska.

Rozmawiamy w dniu zaprzysiężenia gabinetu Donalda Tuska. Jak pan ocenia jego skład, to dobry rząd na trudne czasy?

Rząd Donalda Tuska to pierwszy od dłuższego czasu gabinet dość szerokiej koalicji, różnobarwnych i różnorakich ugrupowań. Konieczne zatem było pogodzenia aspiracji ze strony różnych środowisk. Ugrupowania koalicyjne wskazały swoich kandydatów. Pytanie, czy konkretne osoby są przygotowane do objęcia stanowisk?

Osoby wskazane przez koalicjantów (może poza MON dla prezesa PSL) raczej nie zaskakują. Inaczej jest w przypadku polityków Koalicji Obywatelskiej. Donald Tusk zastosował ten sam manewr co w 2007 i w 2011 roku, wziął osoby, których obecność w rządzie nie dziwi, ale zajmowane stanowisko już tak...

...to prawda. Są w tym rządzie osoby, które kojarzę z aktywnościami raczej nie związanymi z tym czym mają się teraz zajmować. Barbara Nowacka kojarzy mi się z działaniami na rzecz praw obywatela, polityki społecznej, a nie z edukacją. Nie oznacza to, że będzie złym ministrem. Podobnie jak minister nauki i szkolnictwa wyższego, który uchodził za specjalistę w zakresie energetyki. Mamy Izabelę Leszczynę, która objęła resort zdrowia, a typowana była na szefową resortu finansów. Podobnych przypadków jest więcej – Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka. Widać tu autorski wkład Donalda Tuska, prawdopodobnie uznał on, że konkretne osoby poradzą sobie na danych stanowiskach, poradzą sobie z określonymi zadaniami, jednym z nich będzie – mówiąc kolokwialnie – posprzątanie po poprzednikach. Istotne znaczenie będzie miał również dobór współpracowników, wiceministrów.

„Sikorski uznanym politykiem na arenie międzynarodowej"

Pomówmy o konkretnych nazwiskach. Zacznijmy od dawnych tzw. resortów prezydenckich – MSZ, MSWiA, oraz MON. W tym pierwszym przypadku niespodzianki nie ma i chyba być nie mogło?

W przypadku Radosława Sikorskiego mogło chodzić właśnie o konieczność dokonania rewizji działań poprzedniej ekipy. Niezależnie od kontrowersji, jakie Sikorski budzi, bez wątpienia jest to polityk doświadczony, jest znanym i uznanym politykiem na arenie międzynarodowej. Tusk potrzebuje stanowczego i wyrazistego ministra spraw zagranicznych, który musi ponownie wprowadzić Polskę na swoiste międzynarodowe salony decyzji politycznych. My z tych najważniejszych salonów wyszliśmy kilka lat temu. Premier Morawiecki nie miał racji mówiąc, że Polska stała się rozgrywającym, silnym elementem w relacjach międzynarodowych. Można powiedzieć, że służyło władzom w tym kontekście to, że mamy wojnę za wschodnią granicą. Nasi partnerzy uznali, że jaki ten rząd w Polsce nie jest, to trzeba z nim współpracować.

Na czele MSWiA stanie Marcin Kierwiński. Jego droga polityczna może przypominać drogę Grzegorza Schetyny – sekretarz generalny partii zostaje szefem resortu na którym można się zbudować, ale i wyłożyć...

MSWiA to bardzo duży i wymagający resort. Marcin Kierwiński pojawia się tu nieprzypadkowo. To kadrowy, główny organizator Platformy Obywatelskiej. Myślę, że daje Tuskowi rękojmię tego, że utrzyma w ryzach struktury administracji rządowej, ale też będzie skutecznie kontrolował służby. W tym drugim przypadku jest bardzo wiele do zrobienia, zwłaszcza w policji.

Kosiniak-Kamysz – z MON do Pałacu Prezydenckiego?

Dlaczego Władysław Kosiniak-Kamysz stanął na czele Ministerstwa Obrony Narodowej, a nie jak jego poprzednicy na czele resortu gospodarki?

Trudno powiedzieć. Kosiniak-Kamysz potencjalnie nadawałby się do kilku resortów, z wojskiem jednak do tej pory się nie kojarzył. Znaczenie mógł mieć fakt, że Ministerstwo Obrony Narodowej jest teraz jednym z najbardziej kluczowych resortów. Pamiętajmy też, że na dziś trudno przesądzić jak rozstrzygnie się ostatecznie kwestia kandydatów w wyborach prezydenckich...

...PSL zdecyduje się jednak wystawić swojego kandydata i z pozycji szefa MON start Kosiniaka byłby idealny?

Na dziś wydaje się, że potencjalnym kandydatem na prezydenta tego środowiska będzie Szymon Hołownia, ale nie wiemy co wydarzy się za półtora roku, nie wiemy jak potoczą się relacje na linii PSL-Polska 2050, nie wiemy czy dla podtrzymania tożsamości partii ludowcy zgodzą się, aby Hołownia był kandydatem całej Trzeciej Drogi. Myślę, że Kosiniak-Kamysz nie zamyka sobie drogi do kandydowania w wyborach prezydenckich w 2025 roku.

Ludowcy doskonale pamiętają, że upadek Unii Wolności rozpoczął się od niewystawienia kandydata w wyborach prezydenckich. Nie ma kandydata, de facto nie ma partii…

….to był jeden z największych błędów politycznych III RP.

„Domański może być szarą eminencją”

Szefem Unii Wolności był ówczesny minister finansów Leszek Balcerowicz. Przechodząc do nowego szefa tego resortu chciałem zapytać, czy niezależnie od tego, kto rządzi, skończyły się czasy mocnych osobowości w tym ministerstwie, którzy oddziałują na cały rząd – właśnie Balcerowicza, ale też Grzegorza Kołodki, Zyty Gilowskiej?

Andrzej Domański sprawia wrażenie polityka, który ma słabsze znaczenie polityczne i słabsze zaplecze. Bez wątpienia jednak premier Tusk postawił na osobę, która jest specjalistą w tej dziedzinie i może być istotnym współpracownikiem szefa rządu w zaprowadzaniu równowagi w finansach publicznych…

Będzie potrafił powiedzieć premierowi – „nie stać nas na to”?

Trudno dziś przesądzić. Domański może być taką szarą eminencją, takim twardym księgowym, który właśnie po to został ministrem finansów, aby trzymać w ryzach resort w czasie spodziewanych turbulencji finansowych. Nie wiemy jaki w rzeczywistości jest stan finansów publicznych. Płyną sygnały, że sytuacja pod tym względem wcale nie jest tak dobra jak twierdził poprzedni rząd.

„Dziemianowicz-Bąk otrzymała podwójną rolę”

Inny ważny resort to Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, do którego wraca w nazwie „Praca”. Czy tak jak Elżbieta Rafalska, a później Marlena Maląg były „twarzami” 500 plus, tak teraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk będzie się kojarzyć z programem „Aktywna Mama”, czyli wsparciem finansowym dla pracujących kobiet?

Pytanie, czy resort ten nadal będzie się kojarzył z dawaniem pieniędzy? Myślę, że Agnieszka Dziemianowicz-Bąk otrzymała podwójną rolę, kogoś kto z jednej strony będzie zapewniał wrażliwość społeczną, a z drugiej strony będzie chciał pokazać, że w polityce społecznej istotna jest nie tylko ryba, ale też wędka. Świadczenia oczywiście zostaną, bo stopień populizacji polskiej polityki jest tak daleko idący, że nie da się tej wajchy przestawić w prosty sposób. Nie wyobrażam sobie jednak aby nadal był to tylko resort prostych świadczeń, skoro wszystkie ugrupowania tworzące rząd mówiły o pewnej bezrefleksyjności polityki społecznej rządu PiS.

Jak ocenia pan obsadę pozostałych resortów gospodarczych?

Czas pokaże jak sprawdzą się nowi ministrowie. Przyznam tu jednak, że jestem nieco rozczarowany strukturą rządu. W dużej mierze powtórzono model zaproponowany przez poprzedników. Liczyłem na to, że nastąpi większe skumulowanie pewnych działów administracji rządowej, że w miejsce 3-4 ministerstw zajmujących się kwestiami gospodarczymi, powstanie jeden silniejszy resort.

Jak rozumiem, pozostawiono na razie dotychczasową strukturę, by nie dokonywać zmian ustawowych…

...premier Morawiecki potrafił właściwie z dnia na dzień przesuwać działy administracji, zatem jeśli się chce, to pewnych rzeczy można dokonać w ciągu jednej nocy. Inna sprawa, że w ostatnich latach zbyt często żonglowano działami administracji rządowej, co z pewnością nie daje jej stabilności. Rozproszenie struktury rządu można natomiast tłumaczyć złożonością polityczną obecnej ekipy i potrzebą zaspokojenia oczekiwań ugrupowań tworzących koalicję.

Podoba mi się natomiast pewne zaakcentowanie demokratycznego charakteru tego rządu za sprawą pojawienia się pani minister odpowiadającej za społeczeństwo obywatelskie, a także za sprawą wyraźnego zaakcentowania kwestii równości. Mam nadzieję, że nie będzie to miało charakteru powierzchownego, liczę na to że ci ministrowie odegrają większą rolę, w założeniu, że państwo ma być partnerem dla społeczeństwa, że rząd ma być partnerem dla społeczeństwa, a nie rodzajem władzy absolutnej, która wyręcza społeczeństwo w pewnych działaniach, a czasami wręcz narzuca mu rozwiązania. Jeśli założenia nowej ekipy byłyby realizowane, mielibyśmy rząd społeczeństwa obywatelskiego.

To jest rząd na cztery lata?

Wspominałem przed chwilą o złożoności politycznej tej ekipy, nie wiemy dziś, czy ujawnią się jakieś konflikty, a jeśli tak, to czy będą one poważne. Mieliśmy trwałe koalicje, jak PO-PSL, ale też koalicje, które wydawało się, że przetrwają, a w pewnym momencie rozpadały się – AWS-UW, czy ich następcy, czyli SLD-PSL. Po tych ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy trochę odzwyczailiśmy się od tego, że rządy mogą być różnobarwne, złożone. Takie rządy muszą szukać porozumienia, co jest wadą, ale może być też zaletą, bo może zaistnieć konieczność wzajemnego hamowania się, co służy demokratycznemu państwu prawnemu. Czy to jest rząd na cztery lata? Trudno przesądzić. Znam natomiast polityka, który bardzo liczy na to, że obecny układ rozpadnie się w trakcie kadencji. To Mateusz Morawiecki, który kieruje do polityków PSL swoistą ofertę w stylu – jak wam będzie źle w tej koalicji, jak wam dokuczy lewicowość tego układu, to pamiętajcie, że drzwi do nas są zawsze otwarte.

Czytaj też:
Tusk utworzył międzyresortowy zespół. Organ zajmie się m.in. „przywracaniem praworządności”
Czytaj też:
Nowy sondaż: Polacy nie wierzą we współpracę prezydenta z rządem Tuska