ESL Polska obchodzi 10 urodziny. Prezes zdradza tajemnice branży
Artykuł sponsorowany

ESL Polska obchodzi 10 urodziny. Prezes zdradza tajemnice branży

Aleksander Szlachetko, ESL Polska
Aleksander Szlachetko, ESL Polska
Działają w branży, która dziś warta jest miliard złotych i cały czas rośnie. Dzięki nim Katowice są znane prawie tak samo, jak Wiedźmin czy Lech Wałęsa. ESL Polska obchodzi 10 urodziny, a jej szef, Aleksander Szlachetko, dzieli się sekretami branży.

Czym jest esport, ESL i Intel Extreme Masters (IEM) w Katowicach, bo czytają nas osoby, które po raz pierwszy stykają się tymi terminami.

Zacznijmy od esportu. Na takiej najbardziej podstawowej płaszczyźnie jest to profesjonalna rywalizacja zawodników w grach wideo. Na innej, jest to olbrzymi rynek rozrywki dla widzów, którzy podobnie jak w przypadku klasycznego sportu śledzą rozgrywki, mają ulubionych zawodników, drużyny i turnieje. Trzecią płaszczyzną jest biznes, jaki urósł wokół esportu. Są to profesjonalne drużyny, sponsorzy oraz firmy, które te rozgrywki realizują. Ale u samej podstawy tego biznesu leży chęć rywalizacji o miano najlepszego zawodnika i wszystkie emocje z tym związane. Zupełnie, jak w klasycznym sporcie.

Czym zatem jest ESL?

ESL jest firmą, która działa na rynku esportu od ponad dwudziestu lat, a od ponad dziesięciu jest obecna w Polsce. Jesteśmy firmą, która realizuje esport na każdym etapie, od organizowania lig i turniejów na poziomach amatorskich jak i światowych, przez ich realizację techniczną, a na marketingu kończąc.

A Intel Extreme Masters, czyli perła w koronie ESL?

Intel Extreme Masters to jeden z najstarszych i najbardziej prestiżowych cykli zawodów esportowych na świecie. To też pierwszy samodzielny event esportowy, który odbywa się w największych miastach na całym świecie. Wydarzeniom z serii Intel Extreme Masters zawsze towarzyszą dodatkowe atrakcje – staramy się pozycjonować IEM jako prawdziwe święto graczy.

Finał IEM Katowice

Od dziewięciu lat najważniejsza impreza w ramach Intel Extreme Masters, z największą pulą nagród ma miejsce w Katowicach. Spodek stał się miejscem kojarzonym z esportem, rozsławił miasto na cały świat, a coroczny IEM pomógł budować świadomość i wizerunek sportu elektronicznego w Polsce.

Opowiedz o IEM w Katowicach.

Intel Extreme Masters to najdłużej trwający cykl rozgrywek esportowych na świecie, a turniej w Katowicach to jego kulminacja. Najważniejszy w kontekście ESL Pro Tour, czyli naszego ogólnoświatowego formatu rozgrywek - swoistej Ligi Mistrzów w kontekście np. piłki nożnej. Jego celem jest wyłonienie zwycięskiej drużyny w „CS:GO” po roku zmagań. Oprócz tego, w ramach Intel Extreme Masters Katowice wyłaniany jest oficjalny Mistrz Świata w grze „StarCraft 2”. Fakt, że udało nam się na stałe umieścić to wydarzenie w Katowicach, jest dla nas powodem do ogromnej dumy. IEM Katowice jest wyjątkowy nawet jak na cały cykl Intel Extreme Masters. Odkąd obok Spodka stanęło Międzynarodowe Centrum Konferencyjne, to impreza odbywa się również tam. To już nie tylko turniej, ale też największe targi branży esportu w Polsce, na których odbywa się także szereg innych turniejów. Nie ma drugiej takiej imprezy.

Wiem, że dzięki IEM-owi Katowice stały się znane na świecie. Dzięki tej imprezie Katowice to czwarta rzecz, obok Karola Wojtyły, Roberta Lewandowskiego i Wiedźmina, którą kojarzą obcokrajowcy zapytani o Polskę. Podobno miasto udostępnia wam za to Spodek i centrum konferencyjne za darmo?

To nie do końca tak działa. Za wynajem miejsca płacimy normalne stawki. Współpracujemy natomiast z Katowicami, które wspierają nasze działania środkami na promocję. W rezultacie te budżety się w zasadzie równoważą.

Dzięki temu możemy współtworzyć największe wydarzenie esportowe na świecie, przyciągając do Katowic dziesiątki tysięcy osób, które pasjonują się naszym turniejem. Te osoby korzystają z bazy hotelowej czy restauracyjnej, wspierają lokalne biznesy, dzięki czemu przez minimum jeden weeeknd w roku miasto aż tętni życiem. Dzięki IEM udało nam się pokazać Katowice całemu światu, dzięki czemu nasza współpraca z miastem może nieprzerwanie trwać.

Finał IEM w Katowicach

Chwalicie się, że w przyszłym roku w końcu wracacie z IEM-em do Spodka, ale przecież nie możesz być tego pewien. Sytuacja pandemiczna zmienia się cały czas.

Oczywiście. My chcemy, żeby wrócił i na tę chwilę mamy plan, że wróci w takim wydaniu, w jakim go pamiętamy z 2019 roku. Natomiast tak samo, jak w 2020 i 2021 impreza jest przygotowana w kilku wariantach. Ubiegłe dwa lata sprawiły, że turnieje odbywały się z udziałem zawodników, którzy mogli się ze sobą zmierzyć, ale bez udziału publiczności. Chcemy, aby IEM 2022 w Katowicach odbył się w klasycznej formie, ale jesteśmy gotowi już na każdą ewentualność.

Szykujecie się coś wyjątkowego na ten powrót ludzi do Spodka?

Szykujemy sporo atrakcji. Chcemy trochę zaakcentować dziesięciolecie samego IEM w Katowicach, ale też ESL w Polsce. Ale nie mogę powiedzieć, co to będzie, bo nasz dział marketingu nie byłby zadowolony, gdybym wysypał im całą strategię komunikacyjną.

Finał IEM w Katowicach

To nie róbmy im takiego gwiazdkowego „prezentu”. Jak długo przed finałami w Katowicach zaczynacie prace nad nimi?

Tak naprawdę, to nigdy nie przestajemy nad nimi pracować. Mamy chwile na złapanie oddechu tak miesiąc po zakończeniu imprezy. Jeśli IEM jest w lutym, to w marcu robimy rozliczenia i raporty, kwiecień mamy „wolny” i od maja znów zaczynamy. Na początku są to duże, najważniejsze decyzje, rozmowy z partnerami i sponsorami, a potem coraz drobniejsza praca, dogadywanie szczegółów, itd. Jakiś miesiąc przed turniejem to już jest pełen ogień i nie ma sekundy, żebyśmy nie zajmowali się imprezą.

Jak zmienia się percepcja esportu i w ogóle gier wideo na przestrzeni ostatnich 10 lat? Czy nadal większa część społeczeństwa postrzega to za zabawę dla dzieci i coś, czym nie powinni zajmować się dorośli ludzie?

Postrzeganie gier wideo stale się poprawia. Stereotypy powoli odchodzą do lamusa, po części dzięki temu, że ludzie, którzy wychowali się na grach, mają już własne rodziny i lepiej rozumieją to zagadnienie. Gaming dociera bardzo szeroko, a największe tytuły można postawić na równi z topowymi produkcjami filmowymi. Sytuacji też znacząco pomogli ambasadorzy wśród celebrytów i influencerów, coraz częściej słyszy się o tym, jak gwiazdy świata rozrywki otwarcie mówią o graniu. To legitymizuje naszą pasję.

Finał IEM w Katowicach

Odbiór nas, jako branży esportowej, też znacząco zmienił się na przestrzeni lat. Regularnie udowadniamy, że jesteśmy ważnym graczem na rynku i pracodawcą, który buduje ważny segment gospodarki. Po części dzięki naszemu Intel Extreme Masters Katowice, udaje nam się dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców, znacząco wykraczającej poza grono entuzjastów. Niezmiennie jednak, edukacja pozostaje ważnym elementem naszej codziennej pracy.

À propos zarabiania, ile i jak zarabia się na sporcie?

Branża esportu, jako całość wg przewidywań platformy Newzoo na ten rok, powinna wygenerować około miliarda dolarów w skali rocznej. Ponieważ jest to potężnie rozbudowany ekosystem, to możliwości do zarabiania jest sporo. Z jednej strony są firmy, które tworzą gry i zarabiają na ich sprzedaży. Gaming ogólnie przetarł już sobie ścieżkę do odbiorcy mainstreamowego, więc tego tłumaczyć nie trzeba.

Z drugiej strony mamy zawodników i drużyny, którzy zarabiają na wygrywaniu turniejów i umowach sponsorskich, jak w klasycznym sporcie.Tylko na nadchodzącym Intel Extreme Masters Katowice 2022 przewidziana pula nagród to ponad milion dolarów. Nagrody zresztą świetnie pokazują tempo rozwoju branży - kiedy zaczynaliśmy w 2013 roku z naszym pierwszym IEM Katowice, łączna pula nagród wynosiła około 82 tysięcy dolarów. Dekada rozwoju to ponad 12-krotny wzrost tej kwoty.

Finał IEM w Katowicach

Trzecią stroną są firmy takie jak ESL i podobne. Nasz polski oddział liczy sobie około 150 osób z wielu różnych dziedzin - operatorów kamer, specjalistów od transmisji, reżyserów, osoby związane z eventami, techniką, a także pracowników marketingu, PR, etc. Można powiedzieć, że w esporcie pracę może znaleźć w zasadzie każdy.

10 lat ESL w Polsce, które w tym roku celebrujecie to kupa historii esportu i samego ESL, bo żadna inna branża nie rozwijała się tak dynamicznie. Chciałbym, żebyś mi opowiedział o trzech kluczowych momentach z tego okresu dla was. Na początek, co było dla was największym wyzwaniem w tym czasie?

Pierwszym będzie zdecydowanie organizacja pierwszego turnieju w Katowicach. To był gigantyczny wysiłek, ale również zastrzyk adrenaliny. Przed imprezą baliśmy się, że nikt nie przyjdzie, a w dniu otwarcia mieliśmy kilka tysięcy ludzi oczekujących w kolejce na wejście, ponieważ Spodek był już wypełniony po brzegi. To wspomnienie, które wpisało się w DNA ESL w Polsce.

Kolejnym byłoby zeszłoroczne otwarcie Production Hub w Katowicach. Już w 2016 roku stworzyliśmy pierwsze, duże esportowe studio telewizyjne. Bardzo szybko doszliśmy do granicy w kontekście mocy przerobowych, którymi w nim dysponowaliśmy, dlatego podjęliśmy decyzję o rozbudowie. Jej efektem jest kompleks o łącznej powierzchni ok. 8000 m2, na które składa się pięć studiów nagraniowych, pełne zaplecze realizacyjne oraz przestrzenie biurowe. Produkujemy tam obecnie eventy, turnieje i transmisje esportowe na cały świat i jesteśmy w stanie zaadaptować przestrzeń praktycznie pod dowolny projekt.

Finał IEM w Katowicach

Ostatnim wyzwaniem dla nas to zmiana sposobu myślenia w ostatnich latach. Jesteśmy pod wieloma względami liderem, nie tylko na rynku lokalnym. Podejmujemy więc działania i realizujemy projekty w skali globalnej z największymi partnerami na całym świecie. Riot, Blizzard Activision czy producenci „PUBG MOBILE” przychodzą do nas ze świadomością tego, że dostarczymy im najwyższą jakość produkcji esportowych. Jesteśmy w stanie transmitować nasze turnieje do nawet kilkunastu krajów równocześnie. Myślę, że możemy być z siebie pod tym względem dumni.

Jaki był wasz największy sukces w ciągu tych 10 lat oprócz pierwszego Intel Extreme Masters w Katowicach?

Sukcesów zaliczyliśmy sporo, dla mnie każdy rozegrany turniej i każda zrealizowana liga jest sukcesem. Jeśli miałbym jednak wybrać jedno wydarzenie, to jest to wspomniany wcześniej kompleks „EMEA Production Hub”. Po pierwsze, sama jego budowa była ogromnym sukcesem, bo nie ma drugiego takie studia esportowego na świecie. Po drugie, sukcesem jest to, co możemy dzięki temu zrobić, czyli zrealizować każdy turniej od najmniejszego do największego, w każdym miejscu na świecie tutaj z Katowic.

Jednak takim sukcesem, który doceniamy i z którym mierzymy się na co dzień jest sprostanie dynamice, z jaką zmienia się esport. Chodzi mi przede wszystkim o nowe gry, które przebojem wchodzą na areny esportowe i trzeba do nich dostosować całą produkcję. Wydaje się jakbyśmy dopiero niedawno przystosowali działania do gier typu MOBA, jak „League of Legends” i „Dota 2”, a już od pewnego czasu pracujemy przy grach z gatunku battle royale. Dla przykładu Fortnite pojawił się w formie turniejowej podczas IEM Katowice 2019. teraz. W grach z tego gatunku rywalizuje jednocześnie od 60 do 100 graczy, które wymagają zupełnie nowego podejścia i realizacji. To są wyzwania, które towarzyszą nam na stałe i musimy bez przerwy inwestować w sprostanie im, aby pozostać liderem branży.

A jaka była największa porażka w tym okresie?

Taką rzeczą, którą wewnętrznie widzimy jako porażkę, mimo tego że finalnie udało nam się z sytuacji wyjść obronną ręką, był turniej IEM Katowice z 2020 roku, czyli zaraz na początku pandemii. Do końca robiliśmy wszystko, aby impreza była na miejscu z zawodnikami i widownią, ale pomimo dialogu z władzami po prostu się nie udało. Gdybyśmy mieli więcej czasu, udałoby się nam przystosować event do tego, aby zrealizować go przy udziale zawodników na miejscu, ale bez kibiców. Niestety, decyzja zapadła dosłownie na kilka godzin przed rozpoczęciem wydarzenia, więc nie mogliśmy już nic zrobić.

Mimo to, udało nam się przekuć tę sytuację w sukces. Zdobyliśmy nawet kilka nagród za zarządzanie kryzysowe, dlatego to dla nas cenna lekcja.

Opowiedz, czym jest Production Hub, o którym wspomniałeś, że jest waszym największym sukcesem.

Obiekt o tej skali, który byłby w stanie realizować kilka projektów równocześnie i skalować je na cały świat, to pomysł, który pojawił się w naszych głowach już w okolicy 2017 roku. Widzieliśmy, że jest duży popyt na wydarzenia realizowane w formatach bliskich tym telewizyjnym.

W rezultacie już rok później zbudowaliśmy w Katowicach pierwsze studio, które mogło obsługiwać zarówno duże eventy w formie offline, jak i te mniejsze, w całości organizowane zdalnie. Okazało się, że zainteresowanie jest tak duże, że momentalnie mieliśmy zajęty cały kalendarz.

W 2018 roku stworzyliśmy plan inwestycyjny, który oczywiście musieliśmy przeanalizować z centralą z zarządem spółki. Pod koniec 2018 ta inwestycja była już gotowa. To jest pięć studiów telewizyjnych, fizycznych i wirtualnych, ogromna przestrzeń techniczna i sześć reżyserek. Tak jak wspomniałem, możemy tworzyć nawet do kilku turniejów esportowych jednocześnie.

To wielofunkcyjne studia, które pozwalają nam na realizację wydarzeń z publicznością i takich, w których zawodnicy znajdują się w różnych miejscach na świecie. Przenosimy obraz ze wszystkich ujęć do trójwymiarowej rzeczywistości, dodajemy do tego komentatorów i analityków, następnie składamy wszystko w całość i wypuszczamy w świat w postaci spójnej produkcji o wysokiej jakości.

To wszystko dzieje się na żywo?

Oczywiście, ale to dużo bardziej skomplikowane, mówimy o setkach elementów składowych i tysiącach zmiennych każdej z transmisji. Najbardziej ekstremalny model, to rozgrywki, jakie teraz realizujemy w grach typu battle royale, w których łączy się 60-80 zawodników z całego świata. Fakt, że te turnieje transmitowane są na żywo daje widzom szansę śledzenia wydarzeń, jakby sami uczestniczyli w rozgrywce. To widowisko, które poziomem emocji przypomina najlepsze mecze piłkarskie.

Ile kosztowało takie studio?

Nie da się tego ująć w jedną kwotę. Na początku musieliśmy zainwestować w lokację, infrastrukturę technologiczną, sprzęt i, co najważniejsze, personel o odpowiednich kompetencjach. Do tego to przedsięwzięcie nie ma punktu końcowego, to stale ewoluujący organizm, a my z każdym rokiem musimy podnosić poprzeczkę.

Gry i technologia stale się zmieniają, a my nie możemy pozwolić sobie, aby nie być na topie. Mówimy tu o kilkunastu-kilkudziesięciu milionach złotych.

Brzmi to trochę, jakbyście wskoczyli w świat profesjonalnej produkcji telewizyjnej i od razu wyprzedzili większość konkurencji.

Trochę tak, wynika to ze środowiska, w którym pracujemy. Jesteśmy uzależnieni od najnowszych trendów technologicznych, dostosowania się do platform, na których transmitujemy i stale zmieniającego się rynku growego. W ciągu każdego roku przechodzimy rewolucję, aby nadążyć za oczekiwaniami branży. Wczoraj robiliśmy relację z jednej kamery w 720p, dziś mamy 12 kamer w 4K, a jutro będziemy robić to w wirtualnej rzeczywistości. Zresztą pierwsze rozgrywki w VR już mamy za sobą.

To wszystko musimy robić sami, bo nie ma firm, które mogłyby nas wesprzeć rozwiązaniami czy doświadczeniem. To my jesteśmy tymi z rozwiązaniami i doświadczeniem.

Finał IEM Katowice

A czy zwracają się do was firmy spoza branży esportowej z zapytaniami o realizację?

Tak, ale mamy tak duże obłożenie z własnej branży, że nawet jakbyśmy chcieli wcisnąć kogoś z zewnątrz, to po prostu nie ma gdzie. Te dwa lata pandemii to był wyjątkowo intensywny okres. Plus tego jest taki, że był to dla nas doskonały trening i jesteśmy teraz bogatsi o know-how, który powinien procentować latami

Już na zakończenie jak widzisz przyszłość branży esportowej?

Rynek dalej będzie się stabilnie rozwijał. Patrząc na wykresy, to wszystkie krzywe idą w górę. Liczba graczy, widzów, wydatki na reklamy, pule nagród. Esport zostanie z nami na długo.

Czytaj też:
W Polsce oficjalnie uznano e-sport za sport. „To wielki dzień”