W ubiegłym roku zagrałem w 110 różnych gier. Oto najgorsza z nich

W ubiegłym roku zagrałem w 110 różnych gier. Oto najgorsza z nich

Screen z gry Stray Gods: The Roleplaying Musical
Screen z gry Stray Gods: The Roleplaying Musical Źródło:Steam/Humble Games
Stray Gods: The Roleplaying Musical to jeden z ostatnich tytułów, które ogrywałem w 2023 roku. Nie mogłem spodziewać się, że zrobi na mnie tak mocne wrażenie. Na pewno nie byłem gotów na to, że będzie to wrażenie negatywne.

Do recenzji Stray Gods zgłosiłem się sam. Gra wydawała się idealnie skrojona pod mój gust: lubię nietypowe projekty indie (niezależne), od zawsze byłem fanem greckiej mitologii, a do tego dobrze bawiłem się przy kilku mainstreamowych musicalach. Niestety, tytuł ten zawiódł mnie w każdym aspekcie. Ale po kolei.

Stray Gods: The Roleplaying Musical to za długi tytuł

Zacznijmy od tego, że w Stray Gods: The Roleplaying Musical nie ma prawie żadnych elementów RPG czyli role playing właśnie. Wcielamy się w bohaterkę i „kierujemy” jej historią, poprzez wybieranie opcji dialogowych. To tyle, nic więcej. Nie ma tu żadnego innego gameplayu, równie dobrze moglibyśmy oglądać film interaktywny, czyli coś w stylu „Black Mirror: Bandersnatch”.

Zanim jednak kogoś zainteresuję, zaznaczę – to nie jest ani trochę ten poziom. Tu od początku mamy wrażenie, że nasze wybory nic nie znaczą, mitologia jest tylko przykrywką dla braku pomysłu, a bohaterowie nie mają żadnej głębi i zaczynamy ziewać jeszcze zanim minie pierwsza godzina. Dodajmy, że całość trwa tych godzin 5-6. Wyobraźcie sobie nudny film, na którym musicie tyle wysiedzieć. Koszmar.

Nawet jednak z pozornie nieciekawego filmu możemy coś wyciągnąć: zawiesić oko na interesujących kadrach, czy skupić się na grze aktorskiej. Tutaj nie ma o tym mowy, ponieważ dostajemy statyczne plansze, z nieznacznie zmieniającymi się wyrazami twarzy głównych bohaterów. Nie jest to więc nawet film interaktywny, tylko nieco urozmaicony pokaz slajdów... z okazjonalną muzyką.

Drogi bilet na kiepski spektakl

Jeśli część podtytułu obiecująca roleplaying kłamie, to część obiecująca musical niemal jej dorównuje. Faktycznie, w grze jest kilka króciutkich utworów. Tyle co kot napłakał, ale nie to jest najgorsze. Przede wszystkim są one fatalnie zaśpiewane. W wielu momentach można odnieść wrażenie, że aktorzy zwyczajnie wyją, nie mając zasobów na sprostanie melodiom, które zresztą też skomponowane zostały jakby losowo. To artystyczny bałagan, który chce nas na coś nabrać, tłumacząc to „musicalowym” stylem.

Z pozytywów wymieniłbym ładnie narysowane postaci i dobrych voice aktorów (poza śpiewaniem oczywiście). Bądźmy jednak poważni – gry ładne czy piękne, które nie odniosły sukcesu, liczymy w tysiącach. A głosy mogłyby podkładać tutaj nawet największe gwiazdy Hollywood – nic nie ratuje tego projektu jako gry. A przecież nie sprzedają nam tego jako słuchowiska. Cena Stray Gods to aż 134 złote. Spośród 110 gier, w które zagrałem na Steamie w tym roku, naprawdę niewiele było droższych. A lepiej bawiłem się nawet przy tych za 5 czy 10 zł.

Recenzenci bili brawo, ale się nie uśmiechali

Tym bardziej dziwi mnie, że w sieci znaleźć można głównie pozytywne recenzje Stray Gods: The Roleplaying Musical. Uważnie się w nie wczytałem, ponieważ tak silnie kontrastowały z moimi odczuciami. Dużo osób na Steamie zwraca uwagę na obsadę i twórców, wnioskuję więc, że to jakaś społeczność, która śledziła ten projekt od początku i kibicowała mu na tyle mocno, że teraz nadal skupia się raczej na plusach.

Niemal wszyscy recenzenci przyznają, że nie jest to żadne RPG, tylko właśnie visual novel. Zwracają uwagę, że należy obniżyć oczekiwania i używają słów takich jak „wyjątkowe doświadczenie”, by uniknąć określeń: „krótkie”, „nudne” czy „skok na kasę”. Do największych plusów zaliczają muzykę, zmieniającą się w zależności od naszych wyborów, różne zakończenia i kombinacje fabularne. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, jak można tę grę przejść więcej niż jeden raz. Już to pierwsze podejście wymaga sporej determinacji i odporności na mdłą papkę.

Początkowo nie chciałem traktować tej gry tak ostro. Nazwanie czegoś „najgorszym w całym roku”, to dosyć mocne stwierdzenie. Mówiłem sobie, że może jest jakaś grupa odbiorców, która nawet polubi Stray Gods. Po zobaczeniu tych wszystkich opinii w sieci, zmieniłem jednak myślenie o swojej roli. Powinienem pamiętać o tych, którzy rozważają zakup i mogą się rozczarować. Przyda się nieco szarpnąć za struny i przełamać tę słodko plumkającą melodyjkę z windy, która usypia publikę i jej czujność. Nie można udawać, że nie słyszy się fałszywych dźwięków, nawet jeśli wszyscy wokół biją brawo.

Ocena: 2/10

Czytaj też:
Muzyczne battle royale z gołębiami w rolach głównych. Powtórzy sukces Fall Guys?
Czytaj też:
Niepozorna gra podbiła moje serce. Jak tekstowy RPG sprawił, że odstawiłem Hogwart's Legacy