Astronauci Alyssa Shannon, Ross Brockwell, Kelly Haston, i Nathan Jones spędzą ponad rok zamknięci w bazie, która będzie niezwykle blisko przypominać konstrukcję planowaną na Marsie. O co chodzi w eksperymencie?
NASA prowadzi test bazy jak na Marsie – astronauci zamknięci na rok
Amerykańska agencja kosmiczna NASA ogłosiła pierwszy test bazy marsjańskiej. Eksperyment CHAPEA 1 (od Crew Health and Performance Exploration Analog) jest dość nietypowy, ale niezwykle kluczowy w realizacji epokowej misji kolonizacji Czerwonej Planety.
Czwórka naukowców już za chwile zostanie zamknięta w symulowanej bazie na Marsie. Mierząca blisko 158 metrów kwadratowych konstrukcja umieszczona jest w bazie Johnson Space Center w Houston w stanie Texas. Poza faktem, że znajduje się a naszej planecie, wszystkie pozostałe szczegóły mają jak najwierniej odwzorowywać warunki, jakie będą musieli znosić koloniści na Marsie.
Eksperyment rozpocznie się 25 czerwca i potrwa 378 dni. To więcej niż rok ziemski, ale znacząco krócej niż rok na Czerwonej Planecie. Tam jeden obieg wokół Słońca trwa aż 687 dni liczone z Ziemi.
Test marsjańskiej bazy NASA – niewygody i udawane misje astronautów
Pierwszym wyzwaniem są po prostu warunki panujące w środku bazy. Jest ona dość ciasna, a dostępne dla załogi zasoby celowo zostały ograniczone. Oczywiście w razie krytycznej awarii eksperyment można przerwać, więc uczestnicy nie ryzykują życiem.
Oczywiście astronauci nie będą siedzieć w bazie czytając książki czy oglądając seriale. Będą pracować i żyć tak samo, jak robiliby to na czwartej planecie od Słońca. Śmiałkowie będą m.in. doglądać upraw, czy wykonywać udawane spacery kosmiczne, ubrani w skafandry i z zapasem tlenu. NASA będzie im też dorzucać różnorodne testy, wykraczające poza ich zwykłe obowiązki naukowe.
Uczestnicy nie będą wiedzieli, kiedy w bazie może się coś popsuć i będą musieli na bieżąco reagować na symulowane awarie czy niebezpieczne sytuacje. Wszystko po to, by nauczyli się odpowiedniego postępowania w zupełnie nowym otoczeniu bazy.
Co więcej, choć kontrola misji znajduje się bardzo blisko, to komunikacja będzie celowo opóźniona. Ma to symulować czas dotarcia informacji z Ziemi na Marsa i możliwe przerwy w łączności.
Czytaj też:
Na Marsa polecimy atomową rakietą. NASA ściga się z EuropąCzytaj też:
Rakieta NASA SLS ma problemy. Projekt 6 mld nad budżetem i 6 lat do tyłu