THOR to najgorszy wróg dronów. Broń „miota w nie piorunami”

THOR to najgorszy wróg dronów. Broń „miota w nie piorunami”

THOR, amerykańska broń przeciw dronom
THOR, amerykańska broń przeciw dronom Źródło:Materiały prasowe / AFRL
Amerykanie opracowali THOR-a – jedną z najnowocześniejszych broni przeciw dronom i elektronice. Urządzenie niemal dosłownie „miota piorunami” w cele, a wróg nawet nie wie, co go trafiło.

Amerykańskie Laboratorium Badań Lotnictwa (AFRL) pochwaliło się nowym sprzętem wojskowym. Niepozornie wyglądający 6-metalowy kontener z wielką anteną może się okazać kluczowy na zmieniającym się polu bitwy. THOR jest bowiem zabójcą dronów, który smaży elektronikę z dużej odległości.

THOR – mikrofalowy zabójca dronów z USA

Pochodząca od nordyckiego boga piorunów nazwa maszyny to oczywiście akronim. Oficjalnie sprzęt ten to bowiem Tactical High-power Operational Responder. THOR ma być odpowiedzią na coraz częściej używane w walce drony bojowe i zwiadowcze. Wykorzystuje do tego mikrofale o dużej mocy. Możliwości są szerokie, bo broń jest przygotowana do generowania fal o częstotliwości od 300 MHz do 300 GHz i fal od 1 metra do 1 milimetra.

Bardziej liczy się oczywiście efekt – niszczenie elektroniki na odległość za pomocą skupionej wiązki mikrofal. Co ciekawe, wraz z dystansem fale rozchodzą się w kształt stożka. To wielka zaleta THOR-a. Oznacza to bowiem, że broń ma szersze pole rażenia niż chociażby przeciwdronowa broń laserowa, która musi precyzyjnie śledzić wrogie urządzenie. THOR ma większą tolerancję na błąd, co ułatwia walkę z często zwinnymi i szybko poruszającymi się dronami.

Jak broń mikrofalowa niszczy drony?

Widzieliście filmiki, gdzie niezbyt roztropny użytkownik wsadza do mikrofalówki smartfona czy inną elektronikę i doszczętnie niszczy urządzenie w parę sekund? THOR stosuje identyczną metodę działania.

Układy elektroniczne bywają dość wrażliwe na czynniki zewnętrzne i zakłócenia. Mikrofale idealnie nadają się właśnie do tych celów i wręcz smażą precyzyjne układy scalone. Efekt jest natychmiastowy i podobny do uderzenia pioruna – dron albo przestaje ruszać śmigłami i spada na ziemię jak kamień, albo pilot traci kontrolę nad maszyną, co także kończy się awaryjnym lądowaniem.

Choć maszyna przeznaczona jest do zabijania dronów, naturalnie pojawia się pytanie… a co z ludźmi? Operatorzy THOR-a są w pełni bezpieczni, gdyż znajdują się daleko od anteny kierującej fale. Jeśli promień skierować jednak na wrogich żołnierzy, nastąpi podgrzanie ich tkanek. Może się to skończyć poparzeniami ciała albo uszkodzeniem narządów wewnętrznych.

Czytaj też:
Atak dronów na Moskwę? Jest oficjalny komunikat
Czytaj też:
„Wampiry” pomogą Ukrainie. Żaden dron się nie ukryje

Opracował:
Źródło: Materiały prasowe / AFRL