Kredytobiorca nie chce czekać na wyrok TSUE. Pierwszy taki pozew przeciwko bankowi

Kredytobiorca nie chce czekać na wyrok TSUE. Pierwszy taki pozew przeciwko bankowi

Frank szwajcarski
Frank szwajcarskiŹródło:Shutterstock
Frankowicze czekają na wyrok TSUE w sprawie praktyk, jakie stosowały banki udzielające kredytów walutowych. W lutym w tym temacie wypowiedział się Rzecznik Generalny. Jeśli Trybunał podtrzyma jego wnioski, banki muszą spodziewać się zalewu pozwów o zapłatę za naruszanie interesów klientów. Może je to kosztować miliardy złotych.

Kredytobiorca frankowy z Łodzi nie chce czekać na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie praktyk, jakie stosowały banki. Reprezentujący do radca prawny złożył pozew w oparciu o korzystną dla kredytobiorcówopinię Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wydanej w połowie lutego tego roku.

Spory frankowe. O czym powiedział Rzecznik Generalny TSUE?

Przypomnijmy, że Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Anthony Michael Collins pochylił się nad pytaniem prejudycjalnym zadanym przez Sąd Rejonowy w Warszawie w sprawie C-520/21. 16 lutego wydał opinię, w której wyjaśnił, że jego zdaniem w przypadku uznania, że umowa kredytu między bankiem a kredytobiorcą jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej przez bank nieuczciwych warunków umownych, bank nie ma prawa domagać się od konsumenta jakichkolwiek innych świadczeń oprócz zwrotu wypłaconego kapitału i zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty.

Uzasadniając swoje stanowisko, Rzecznik podkreślił, że przedsiębiorca nie może czerpać korzyści gospodarczych z sytuacji powstałej na skutek własnego bezprawnego działania. Ponadto bank nie byłby zniechęcony do stosowania nieuczciwych warunków w umowach kredytu zawieranych z konsumentami.

Frankowicze. Kredytobiorca z Łodzi powołuje się na wnioski Rzecznika Generalnego TSUE

To tylko opinia, ale w praktyce orzeczenia TSUE pokrywają się z nimi. Zakładając, że i tym razem tak będzie, mieszkaniec Łodzi oparł swoją argumentację na wnioskach płynących z lutowej opinii Rzecznika.

Jak informuje łódzka „Gazeta Wyborcza”, mężczyzna domaga się od banku 100 tys. zł za to, że instytucja korzystała z jego pieniędzy, a także chce unieważnić zarówno aneks do umowy o kredyt hipoteczny, jak i samą umowę.

Historia ma swój początek w 2007 r., gdy klient pożyczył 1,1 mln zł na zakup domu. Kredyt miał spłacać przez 30 lat, a wysokość miesięcznej raty wahała się od 9,7 do 11,3 tys. zł. Wysokość odsetek była oparta o wskaźnik WIBOR 3M oraz marżę w wysokości 1 p.p. W 2009 roku doradca kredytowy zachęcił klienta do przewalutowania na franka szwajcarskiego.

– Oprocentowanie miało wynieść 3 proc., a rata miesięczna od 6,7 tys. do 7,2 tys. zł. Z przeliczenia wynikało, że do spłaty jest 607 tys. franków przez 28 lat. – mówi radca prawny Konrad Maciej Wilijewicz z kancelarii Wilijewicz i Partnerzy, który reprezentuje łodzianina.

Pełnomocnik powoda kwestionuje zasady ustalania WIBOR-u

Z powodu wzrostu kursu walut w 2015 roku kwota do spłaty nadal jest wyższa niż pożyczona suma. Po ponad 15 latach spłacania kredytu, klient ciągle ma do oddania więcej, niż pożyczył od banku. Tracąc nadzieję, że spłaci kredyt, postanowił skierować sprawę do sądu.

Radca prawny będzie udowadniał, że jego klient nie został poinformowany przez doradcę kredytowego o ryzyku walutowym, a umowa zawiera niedozwolone zapisy. – Oprocentowanie kredytu zostało oparte o wskaźnik WIBOR 3M, a także o marżę. Problem polega na tym, że choć na rynku działa 571 instytucji bankowych, to tylko 10 z nich ustala wysokość wskaźnika WIBOR 3M i nie dzieje się to na podstawie faktycznych transakcji miedzy nimi, tylko na bazie deklaracji dotyczących stawki, po jakiej te banki byłyby skłonne pożyczać sobie pieniądze – powiedział.

To ostatnie zastrzeżenie jest zbieżne z zarzutami, jakie mają prawnicy reprezentujący także klientów, którzy zaciągnęli zobowiązania w polskim złotym. Zwrócił na to uwagę mec. Sebastian Frejowski, który wniósł już kilkanaście pozwów podważających WIBOR.

Rząd też boi się scenariusza, w którym banki przegrają

Za kilka tygodni powinniśmy poznać orzeczenie TSUE w sprawie praktyk banków, które udzielał kredytów frankowych. Jeśli Trybunał podzieli opinię Rzecznika, banki zaleje fala pozwów klientów, którzy domagać się będą zwrotu wynagrodzenia za fakt, że bank korzystał z ich kapitału oraz odszkodowania za to, że zostały im przedstawione umowy kredytowe zawierające niezgodne z prawem postanowienia. Taka perspektywa niepokoi także rządzących, gdyż groziłoby to naruszeniem stabilności systemu bankowego.

Dziennikarze RMF FM dowiedzieli się, że na okoliczność takiego niekorzystnego rozstrzygnięcia przygotowywane są dwie ustawy, które mają złagodzić jego skutki.

Czytaj też:
Litwiniuk z pesymistycznym scenariuszem dla kredytobiorców. Chodzi o stopy procentowe
Czytaj też:
Glapiński o stanowisku Rzecznika TSUE ws. frankowiczów. „Niepoważna"

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza / Wprost