Pierwsze mieszkanie. Program rusza w lipcu, zmiany na rynku widoczne są już dziś

Pierwsze mieszkanie. Program rusza w lipcu, zmiany na rynku widoczne są już dziś

Mieszkania
Mieszkania Źródło: Pixabay
Deweloperzy będą gotowi na wzmożone zainteresowanie kupujących, które będzie następstwem wprowadzenia programu Pierwsze Mieszkanie w lipcu tego roku. Na rynek trafiają mniejsze mieszkania, których do tej pory w sprzedaży było niewiele.

Zastój na rynku kredytów hipotecznych zniechęcił deweloperów do wystawiana na sprzedaż mieszkań z segmentu popularnego, kupowanych głównie przez klientów kredytowych. Na rynek pierwotny trafiały głównie droższe inwestycje przeznaczone dla nabywców z zasobniejszym portfelem wypełnionym gotówką – opisuje Puls Biznesu. To się jednak zmieniło w 2023 roku.

Na rynek wróciły tańsze mieszkania o podstawowym standardzie – wynika z danych JLL. Może to być przygotowanie do nowego rządowego programu „Pierwsze mieszkanie” i „Bezpieczny kredyt 2%”, który ruszy w lipcu.

Anna Karaś, starszy konsultant w dziale badań rynku mieszkaniowego JLL zwróciła uwagę, że beneficjenci programu będą poszukiwać przede wszystkim niewielkich mieszkań 1-3 pokojowych, aby kwota zaciągniętego kredytu mieściła się w limicie. – Jednostki wprowadzone do sprzedaży w ostatnich trzech miesiącach były zdecydowanie tańsze niż w poprzednich dwóch kwartałach, ale w ujęciu r/r nadal widać wyraźny wzrost cen nowych mieszkań – dodała.

Inwestorzy będą budować

Deweloperzy chcą odpowiedzieć na zwiększone zainteresowanie kupujących. Develia, Robyg i Ronson Development zapowiadają zakup działek. Atal w 2023 r. planuje rozpocząć co najmniej 14 inwestycji o łącznej liczbie 3820 mieszkań, Robyg deklaruje ponad 2,5 tys. mieszkań. Ronson Development ma w budowie blisko 2 tys. mieszkań.

Pierwsze mieszkanie – o co chodzi?

Ogłoszony pod koniec zeszłego roku Program Pierwsze Mieszkanie zakłada m.in. 2-procentowe oprocentowanie kredytu. Pozostałą opłatę dla banków ma pokryć budżet państwa. Z kredytu będą mogły skorzystać osoby do 45. roku życia, które nie mają własnego domu, mieszkania lub też spółdzielczego prawa do domu bądź lokalu. Kredytowanie dotyczy zarówno nowych, jak i użytkowanych nieruchomości. Zainteresowani skorzystaniem z programu mogą liczyć na dofinansowanie 500 tys. złotych (dla singli) oraz 600 tys. złotych dla gospodarstw domowych z dzieckiem lub małżonkiem.

Zandberg mówi o „deweloperze na swoim”

Analitycy mają wątpliwości, czy program nie spowoduje wzrostu cen nieruchomości, co uderzy we wszystkich kupujących. Minister Buda wielokrotnie przekonywał, że takie ryzyko nie wchodzi w grę, bo skala dopłat – w ogólnej liczbie sprzedawanych nieruchomości – będzie niewielka. Pytań o wpływ programu (którego element stanowi „Bezpieczny Kredyt 2%”) na rynek nieruchomości jest więcej. Nie brakuje też słów krytyki. Założenia programu dopłat do kredytów zmiażdżył nawet sprzyjający rządowi Narodowy Bank Polski.

Adrian Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, jest zdania, że największym beneficjentem programu będą deweloperzy.

– Tak to było za każdym razem, kiedy tego typu program był realizowany. Złośliwi nazywali to „deweloper na swoim” – powiedział.

Co w zanadrzu ma Lewica? Proponuje, aby 1 procent PKB Polski był przeznaczony na publiczne programy mieszkaniowe i na budownictwo społeczne, w ramach którego mieszkania będą wynajmowane od samorządu w regulowanej cenie. Zandberg chciałby, aby budowanie było w gestii samorządów, a dopiero tam, gzie samorządy nie mogłyby podjąć się tego zadania, wejść miałby „publiczny deweloper”.

Czytaj też:
Mało mieszkań, ale za 20 lat trzeba będzie wyburzać? Demografia robi swoje
Czytaj też:
Warszawa przejęła budynek bezprawnie zajmowany przez Rosjan. „Musieliśmy użyć siły, żeby wejść”

Opracowała:
Źródło: Wprost / Puls Biznesu