Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda poinformował w audycji „Gość Radia Zet”, że program Pierwsze Mieszkanie wystartuje 3 lipca. Wstępne szacunki zakładają, że z programu skorzysta w tym roku ok. 15 tys. osób.
Zandberg mówi o „deweloperze na swoim”
Analitycy mają wątpliwości, czy program nie spowoduje wzrostu cen nieruchomości, co uderzy we wszystkich kupujących. Minister Buda wielokrotnie przekonywał, że takie ryzyko nie wchodzi w grę, bo skala dopłat – w ogólnej liczbie sprzedawanych nieruchomości – będzie niewielka. Pytań o wpływ programu (którego element stanowi „Bezpieczny Kredyt 2%”) na rynek nieruchomości jest więcej. Nie brakuje też słów krytyki. Założenia programu dopłat do kredytów zmiażdżył nawet sprzyjający rządowi Narodowy Bank Polski.
Adrian Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, jest zdania, że największym beneficjentem programu będą deweloperzy.
– Tak to było za każdym razem, kiedy tego typu program był realizowany. Złośliwi nazywali to „deweloper na swoim” – powiedział.
Rynek mieszkaniowy. Co proponuje Lewica?
Dodał, że państwo ma wielką rolę do odegrania, jeżeli chodzi o rynek mieszkaniowym, ale „musi te pieniądze wydać mądrze, a nie głupio, bo jeżeli wyda je głupio, to skorzysta na tym sektor bankowy i skorzystają na tym deweloperzy”. Przy tej okazji dostało się też propozycjom Platformy Obywatelskiej, która chciałaby udzielać kredyt na 0 proc.
Co w zanadrzu ma Lewica? Proponuje, aby 1 procent PKB Polski był przeznaczony na publiczne programy mieszkaniowe i na budownictwo społeczne, w ramach którego mieszkania będą wynajmowane od samorządu w regulowanej cenie. Zandberg chciałby, aby budowanie było w gestii samorządów, a dopiero tam, gzie samorządy nie mogłyby podjąć się tego zadania, wejść miałby „publiczny deweloper”.
Czytaj też:
Nieruchomości. Spadki cen to przeszłość, jest rekord na rynku pierwotnymCzytaj też:
Powstanie strona z cenami nieruchomości. Tak minister chce obniżać ceny