Nie wiadomo, co z cenami prądu na 2024 rok. Bez tarcz zapłacimy bardzo dużo

Nie wiadomo, co z cenami prądu na 2024 rok. Bez tarcz zapłacimy bardzo dużo

Przedłużacz z podpiętymi kablami
Przedłużacz z podpiętymi kablami Źródło:Shutterstock
Przedłużenie limitów na ceny energii to ogromny wydatek dla państwa i potencjalne zarzewie kolejnego sporu z Komisją Europejską. Brak tarcz przełoży się z kolei na wzrost rachunków o co najmniej 20 proc. Wprawdzie trudno sobie wyobrazić, by w roku wyborczym rząd nie przyjął regulacji obniżających ceny energii, ale konkretów wciąż brak.

Do końca roku obowiązywać będzie rządowa tarcza, która zamroziła ceny prądu na poziomie z 2022 roku. Zgodnie z obecnymi przepisami zamrożenie cen obowiązuje tylko do określonego rocznego poziomu zużycia. Mimo to płacimy mniej niż gdyby tych osłon nie było. A co czeka nas za kilka miesięcy? Przedłużenie tarcz oznacza duży wydatek dla budżetu, ale ich brak przełoży się na bardzo wysokie rachunki.

Bez tarcz ceny prądu wzrosną o co najmniej 20 proc.

Serwis money.pl zapytał ekspertów, jakich rzędów podwyżki grożą odbiorcom indywidualnym w braku tarcz osłonowych.

– Zakładając brak dodatkowych mechanizmów zamrażających ceny prądu, może być to ponad dwa razy więcej w odniesieniu do obecnego limitu, czyli od ok. 20-35 proc. więcej niż cena maksymalna. W praktyce będzie to wzrost na poziomie zatwierdzonym przez prezesa URE w grudniu 2022 r. dla 2023 r. – powiedział Łukasz Czekała, prezes firmy Optimal Energy.

Serwis wylicza, że jeśli przyjąć, że przeciętne gospodarstwo domowe zużywa w ciągu roku 3000 kWh, to w 2024 r. ceny energii wzrosną co najmniej o jedną trzecią – czyli o ok. 1 tys. zł (1,05 zł za kWh).

To nie musi być jednak poziom maksimum. Zdaniem analityków banku Santander brak mrożenia cen przełoży się na wzrost przeciętnych wydatków gospodarstw domowych na energię o ok. 40 proc.

„W 2023 r. ceny elektryczności poszły w górę o ok. 60 proc., ale ze względu na zamrożenie cen do pewnego limitu, gospodarstwa domowe nie odczuły tej zmiany w pełni” – wskazują w raporcie analitycy banku Santander.

Co z cenami prądu w 2024 roku?

W połowie lipca Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o ochronie odbiorców energii na ten rok. Zakłada ona zwiększenie limitów zużycia prądu z zamrożoną ceną, a także obniżenie ceny maksymalnej m.in. dla firm. Rząd nie podjął jeszcze decyzji, jak będą się kształtowały ceny energii dla gospodarstw domowych w 2024 r. – Nie wiemy jeszcze, czy zostanie wprowadzone i jak będzie wyglądało mrożenie cen na kolejny, czyli 2024 rok – powiedział Rafał Gawin, prezes URE w wnp.pl.

A może dalsze mrożenie cen jest niepotrzebne, bo stawki za energię na rynku hurtowym w całej Europie spadają? Niestety nie przekłada się to na ceny, które znamy z rachunków: w Polsce mamy najdroższy prąd na kontynencie. W czerwcu na hurtowym rynku energii za 1 MWh płacono w UE średnio 90,92 euro. W Polsce było to ok. 120 euro.

– W tej chwili na rynku energii w Polsce nie działa prawo podaży i popytu, co jest przede wszystkim skutkiem braku konkurencyjnego rynku – wyjaśniał to zjawisko w rozmowie z money.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej.

Zamrożenie cen prądu w roku wyborczym?

Za zamrożeniem cen prądu na kolejny rok może przemawiać kalendarz: mamy w końcu rok wyborczy i decyzja o zamrożeniu ucieszy wyborców. Trzeba przy tym mieć świadomość, że dalsze przedłużanie limitów cen na rynku energii może narazić Polskę na spór z Brukselą. Na początku czerwca KE opublikowała raport, z którego wynika, że czasowe zawieszenie cen spełniło swoje zadanie, bo przez ostatnie pół roku w hurcie spadły stawki. Dlatego teraz zamrażanie cen nie ma sensu, bo rynek energii się stabilizuje.

Czytaj też:
Niższe rachunki za gaz. PGNiG koryguje prognozy
Czytaj też:
Będzie obniżka zamrożonych cen energii? Jest odpowiedź resortu

Opracowała:
Źródło: money.pl