Kilkanaście miesięcy temu Donald Tusk zapowiedział, że jeśli dojdzie do władzy, doprowadzi do wprowadzenia świadczenia, które określił nazwą babciowego. To 1500 zł dla kobiet, które po urodzeniu dziecka zdecydują się wrócić do pracy. Z pieniędzy tych mogłyby opłacić opiekę nad dzieckiem – od nich zależałoby, czy miałaby ona charakter instytucjonalny (żłobek), czy też pomoc świadczyłaby opiekunka lub członek rodziny.
Kiedy „babciowe”? Trzeba będzie poczekać
Choć „babciowe” znalazło się w „100 konkretach”, czyli programie Koalicji Obywatelskiej, to niewiele wiemy o tym, na jakich zasadach miałoby być wypłacane świadczenie. Przykładowo: co to znaczy, że kobieta wróciła do pracy? Czy wystarczy niewielka część etatu czy też konieczne będzie podjęcie zatrudnienia na pełen etat? Czy na pieniądze będą mogły liczyć tylko kobiety pracujące na umowie o pracę czy również prowadzące działalność gospodarczą albo pracujące na umowach cywilnych?
Rządzący nie musza śpieszyć się z odpowiedzią na te pytania. Wbrew zapowiedziom regulacja ta nie wejdzie w życie 1 stycznia 2024 roku, bo nowy rząd będzie miał za mało czasu, by doprowadzić do przegłosowania ustawy.
„Z umowy koalicyjnej wynika, że > będzie częścią dużej reformy całego systemu podatkowego. Nowy rząd ma podejść do reformy systemu podatkowego całościowo i uwzględnić różne podatkowe propozycje koalicjantów” – ustalił serwis money.pl.
Ile miałaby kosztować realizacja tej obietnicy? 6,5 mld zł, czyli stosunkowo niedużo, gdy wziąć pod uwagę inne obietnice wyborcze trzech partii. Najdroższe będzie podwojenie kwoty wolnej od podatku – to może kosztować budżet 43,8 mld zł.
Co jeszcze obiecała KO, lewica i Trzecia Droga?
Money.pl przypomina, że tworząca się koalicja szykuje też inne znaczące zmiany w podatkach. „Składka zdrowotna ma być odliczana od dochodu z podstawowej działalności firmy, a nie od całego dochodu. W przypadku małych firm (do dziewięciu osób) ZUS będzie wypłacał świadczenia od pierwszego dnia. A małe i średnie firmy mają płacić podatki dopiero po otrzymaniu zapłaty” – czytamy w serwisie.
Lewica chciałaby również zwiększyć wydatki na służbę zdrowia do 8 proc. PKB, co – jak oszacowali eksperci FOR – ma kosztować 112,2 mld zł. Trzecia Droga chciałaby podnieść wydatki na służbę zdrowia do 6 proc. PKB, co pochłonie 45,6 mld zł. Wzrost wydatków na edukację ma natomiast kosztować 30,2 mld zł.
Czytaj też:
Balcerowicz zakpił z PO. „To ma być program rządu?!”Czytaj też:
Co znajdzie się w umowie koalicyjnej? Jeden kwestii ma być poświęcony cały rozdział