Każde podniesienie stóp procentowych skutkuje zwiększeniem raty kredytu. Decyzją Rady Polityki Pieniężnej ze środy 6 października podstawowa stopa wzrosła z 0,1 proc. do 0,5 proc., ale nawet tak niewielka zmiana wystarczy, by rata przeciętnego kredytu hipotecznego, czyli 330 000 zł pożyczone na 25 lat, wzrosła o około 69 zł. To prawdopodobnie pierwsza podwyżka stóp w dłuższej serii, choć kolejne mogą nastąpić dopiero w nowym roku. Tak czy inaczej, czasy wyjątkowo taniego kredytu powoli się kończą.
Ilu kredytobiorców może mieć problemy ze spłatą?
Wyższe raty to zła wiadomość dla wszystkich zadłużonych, ale w najtrudniejszej sytuacji stawia to osoby, które pozostawiły sobie najmniejszy margines finansowy na okoliczność podwyżki raty, a więc mają zbyt wysoką relację rat do dochodu netto. W wielu sytuacjach zmniejszenie się tego bufora bezpieczeństwa nie jest ich winą – kredyt spłaca się z reguły latami, a w tym czasie sytuacja finansowa może się pogorszyć z powodu utraty dobrze płatnej pracy lub choroby w rodzinie. Jest jednak grono osób, które wzięły kredyt „pod korek” tylko dlatego, że był wyjątkowo tani. A skoro „teraz albo nigdy”, to są kredytobiorcy, którzy wzięli pełną kwotę, którą zaoferował bank i podwyżka raty o kilkaset złotych, do czego może dojść w przyszłości, stanie się dla nich trudna do udźwignięcia.
Trudno jest oszacować, ile osób może mieć w przyszłości problemy z terminową spłatą kredytu, wiemy natomiast, ilu kredytobiorców dziś nie uiszcza zobowiązań regularnie.
- Według BIK wśród 2,64 mln spłacanych obecnie kredytów, udział takich z opóźnieniami powyżej 30 dni wynosi 1,5 proc. Te osoby pewnie więc poddaną w jeszcze większe kłopoty. Trzeba jednak dodać, że te dane dotyczą wszystkich kredytów hipotecznych, a więc nie tylko kredytów w złotych, ale również tych walutowych, których oprocentowanie się przecież nie zmieni – powiedział w rozmowie z Wprost Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Liczba „trudnych kredytów” może wzrosnąć
1,5 proc. aktywnych kredytów daje liczbę 396 tys. gospodarstw. Wprawdzie sytuacja na rynku pracy jest dobra, więc nie ma obaw, że ludzie masowo zaczną tracić zatrudnienie, ale przy nieustannym wzroście cen będzie przybywać rodzin, które będą musiały ograniczać wydatki. Stąd obawa, że w kolejnych miesiącach przybywać będzie kredytobiorców, dla których terminowa zapłata raty w pełnej wysokości okaże się trudnością.
W najbliższej przyszłości pewne są podwyżki cen ogrzewania, prądu, paliwa i żywności. Od 1 stycznia wzrośnie również minimalne wynagrodzenie (do 3 010 zł brutto, o 210 zł więcej niż obecnie). To wszystko skutkować będzie podwyżką cen pozostałych towarów i usług. Pewną nadzieję na spowolnienie inflacji daje jednak podnoszenie stóp procentowych: to, co zaboli kredytobiorców, może ostudzić rozbujany wzrost cen. A przynajmniej mamy nadzieję, że ten książkowy schemat zadziała.
Czytaj też:
Pułapka tanich hipotek. To się może bardzo źle skończyć