Rosyjski biznes w Afryce opiera się przede wszystkim na dostawach sprzętu wojskowego. Około 30 proc. broni kupowanej w Afryce Subsaharyjskiej pochodzi od rosyjskich dostawców.
Jak podaje Foreign Policy, amerykański wywiad ustalił, że Rosja nie jest w stanie realizować kontraktów. Po ataku na Ukrainę priorytetem są dostawy na front.
— Moskwa będzie próbowała pozostać wiarygodnym dostawcą broni, ale musi jednocześnie dostarczać broń na front ukraiński i radzić sobie z utrudnieniami w produkcji, wynikającymi z nałożenia na Rosję sankcji — powiedział w rozmowie z Foreign Policy ekspert think tanku CNA Samuel Bendett.
Nie będzie bazy w Sudanie
Sprzedaż broni to ważny element rosyjskiej polityki zagranicznej. Rosjanie często podpisują kontrakty z krajami afrykańskimi, w których w zamian za dostawy sprzętu lub „usługi” wojskowe rosyjskie spółki dostają dostęp do złóż surowców naturalnych.
Tak było np. w Sudanie, gdzie od 2017 roku Rosja stara się zbudować bazę wojskową i zapewnić sobie obecność na Morzu Czerwonym. Po podpisaniu porozumienia i wsparciu lokalnego dyktatora przez najemników Grupy Wagnera spółka M Invest, należąca do Jewgienija Prigożina, bliskiego współpracownika rosyjskiego dyktatora, zawarła z sudańskim rządem umowę w sprawie eksploatacji kopalni złota.
W przeddzień rosyjskiej agresji na Ukrainę z wizytą w Moskwie przebywał sudański generał Mohamed Hamdan Dagalo. Wrócił z odnowieniem umowy na budowę bazy wojskowej u wybrzeży Morza Czerwonego.
Teraz, jak podaje Foreign Policy, sudański rząd odrzucił rosyjską ofertę i wszystko wskazuje na to, że jednak rosyjskiej bazy w Sudanie nie będzie.
Rosja może dużo stracić
Afryka była dla Rosji dobrym rynkiem zbytu, źródłem surowców i potencjalnych sojuszników, choćby w gronie ONZ. Dlatego od kilku lat Rosja próbuje mocniej zaznaczyć swoją obecność na tym kontynencie. Najemnicy z Grupy Wagnera wspierali m.in. prezydenta Touaderę w Republice Środkowoafrykańskiej, skąd wyparli niemal w całości wpływy Francji.
Obecność Rosji na kontynencie afrykańskim widać także w kontraktach rosyjskich spółek, które eksploatują tamtejsze złoża. Przykładem może być koncern Łukoil, który wydobywa ropę w Nigerii i Demokratycznej Republice Konga. Z kolei gwinejskie złoża boksytów eksploatuje koncern Rusal, a diamenty w Zimbabwe wydobywa Alrosa. Przymiarki do złóż ropy w Mozambiku robił też Rosnieft.
Czytaj też:
„Afryka, Ameryka”. Kuriozalna wypowiedź posła PiS stała się hitem sieci