Amerykański Business Insider pisze o nietypowym skutku pracy zdalnej, która odcięła pracowników od swoich zespołów i pozwoliła im na chłodno spojrzeć na pewne relacje i nie zawsze zdrowe układy, jakie panują w firmach. Serwis pisze „boomie sygnalistów” (ang. whistleblowing boom), czyli osób znających od środka mechanizmy działania firmy i zgłaszających nieprawidłowości.
Korporacje nie lubią sygnalistów, bo wynoszą na zewnątrz niewygodne informacje
Sygnaliści są cennym źródłem informacji dla instytucji publicznych, bo są w posiadaniu różnych tajemnic, które korporacje chciałyby zamieść pod dywan. Informowanie instytucji nadzorczych czy prokuratury o nieprawidłowościach nie leży, co oczywiste, w interesie żadnej firmy, więc z chwilą, gdy instytucje dowiadują się o działaniu sygnalisty, najczęściej w trybie pilnym dyscyplinarnie wypowiadają mu umowę o pracę. Z tego powodu sygnaliści korzystają ze specjalnej ochrony przed zwolnieniem (również w Polsce).
Posiadanie informacji, które mogą pogrążyć spółkę – ale jednoczenie dotyczą interesów osób trzecich, które mogą zostać pokrzywdzone przez działania firmy – zawsze wywołuje wątpliwości moralne u osób, które powezmą takie informacje. Ba, same nierzadko odnoszą korzyści z powodu takiego działania firmy! Jak to może wyglądać? Weźmy koncern farmaceutyczny, który pozyskał ogromne dofinansowanie na badania nad nowym lekiem. Po wielu miesiącach testów okazało się, że skuteczność leku odbiega od zapewnień, jakie koncern złożył darczyńcom. Zapada decyzja, by „podkolorować” wyniki. Menadżer, który sam dużo zarabiał przy zarządzaniu zespołem odpowiedzialnym za badania, nabiera wątpliwości, czy nie powinien poinformować odpowiednich służb lub podmiotów, które mogą zostać pokrzywdzone – ale jednocześnie liczy się z tym, że stawia pod znakiem zapytania swoją przyszłość w firmie albo nawet całej branży, bo nikt nie lubi zatrudniać sygnalistów. To nie są łatwe dylematy.
Łatwiej donieść na szefa, którego nie widzi się na co dzień
Business Insider zauważył, że sygnaliści bardzo się uaktywnili po miesiącach pandemii. Dlaczego? Bo trudniej jest donosić na nieprawidłowości zachodzące w firmie, której próg każdego dnia się przekracza, obarczać tym osoby, z którymi pije się kawę, wychodzi na spotkania integracyjne i rozmawia o przyszłych projektach. Znacznie łatwiej zdobyć się na taki gest z salonu, w którym od miesięcy wykonuje się pracę zdalną. Poczucie przywiązania i lojalności względem pracodawcy maleje wraz z dystansem dzielącym potencjalnego sygnalistę od firmy.
Libby Liu, dyrektor generalny Whistleblower Aid, organizacji, która wspiera sygnalistów, zwróciła uwagę, że wiele firm próbuje zbudować w pracownikach przekonanie, że korporacja to rodzina, a w domyśle: na członków rodziny nie skarży się prokuratorowi, nadzorowi finansowemu czy farmaceutycznemu. Dopiero po odseparowaniu od „rodziny” pracownicy poczuli w sobie siłę, by zaalarmować instytucje o nieprawidłowościach.
Okres pracy zdalnej pozwolił przewartościować pewne prawy
Takiego poluzowania relacji potrzebował Joohn Choe, który zatrudniony był przez koncern Meta na stanowisko osoby kontrolującej na Facebooku konta radykałów. Po 6 stycznia 2021 roku, który przeszedł do historii jako „szturm na Kapitol”, zorientował się on, że firma pozwala osobom objętym amerykańskimi sankcjami na dalsze korzystanie z platformy. Firma twierdziła, że nie ma możliwości, by osoby te nadal miały konta na Facebooku, ale Choe miał twarde dowody na wyciągnięcie ręki.
Poinformował przełożonych o swoich spostrzeżeniach, a gdy ci zignorowali sprawę, złożył skargę do Departamentu Skarbu i Departamentu Sprawiedliwości. W swojej skardze Choe zarzucił koncernowi Meta, że świadomie narusza amerykańskie przepisy dotyczące sankcji poprzez utrzymywanie kont osób objętych sankcjami. W rozmowie z „BI” przyznał, że wprawdzie i przed pandemią on i jego koledzy często pracowali z domu, ale wprowadzenie stałego modelu zdalnego może „zresetować poziom twoich standardów dotyczących form wyzysku, które jesteś skłonny zaakceptować”.
Czytaj też:
Sygnalista punktuje WIBOR. Złotówkowicze powinni przyglądać się temu procesowiCzytaj też:
Putin przyznał rosyjskie obywatelstwo Snowdenowi. Sygnalista trafi na front?