Hermeus, amerykański startup z siedzibą w Atlancie w stanie Georgia, postawił sobie za cel stworzenie najszybszego silnika na świecie. Odrzutowa jednostka typu turboramjet ma być modelem hybrydowym o nazwie Chimera. Teraz firma pochwaliła się najnowszym osiągnięciem i kolejnym zakończonym sukcesem testem urządzenia.
Hermeus Chimera – najszybszy silnik świata po kolejnych testach
Jak przekazała firma, celem ostatniego cyklu eksperymentów było płynne przechodzenie z dwóch trybów działania silnika. Jedna rzecz to stworzyć najszybszy napęd na Ziemi, ale samoloty muszą przecież startować z już wybudowanych lotnisk.
Chimera ma więc dwa tryby – turbojet i ramjet. Silniki turbojet mogą działać od prędkości 0 km/h, są więc używane do startu z regularnych pasów startowych i przy nabieraniu prędkości.
W miarę przyśpieszania zwiększa się jednak opór powietrza oraz szybkość, z jakim wpada ono do silnika. Rośnie też jego temperatura. Gdy samolot osiąga 2 machy (czyli około 2 500 km/h) turbojet jest na skraju swoich możliwości.
Wtedy Chimera uruchamia jednostkę ramjet, która nie ma kompresora i polega na naturalnie wpadającym do silnika powietrzu, by osiągać jeszcze wyższe prędkości.
Najszybszy silnik świata ma pobić rekord prędkości lotniczej
Obecnie najszybszym samolotem na świecie jest Lockheed SR-31 Blackbird, osiągający prędkość maksymalną do 3,1 macha. Hermeus zamierza jednak zostawić ten rekord w tyle.
Startup przygotowuje też własny pojazd latający o nazwie Quarterhorse. Samolot ma być od podstaw przystosowany do wykorzystania silnika Chimera, co może mu dać dobrą szansę na pobicie dotychczasowego rekordu prędkości. Pierwsza jednostka ma zostać wyprodukowana jeszcze w 2023 roku.
Amerykanie chwalą się też szybkością, z jaką robią kolejne postępy. Do dziś opracowanie, zbudowanie i przetestowanie Chimery zajęło firmie 21 miesięcy, co osiągnęli z budżetem 18 milionów dolarów.
Czytaj też:
Chiński hyperloop po pierwszych testach. Azjaci wyprzedzają Elona MuskaCzytaj też:
Przełom na miarę lądowania na Księżycu. Polscy naukowcy tłumaczą, o co chodzi z fuzją jądrową