„Firma zombie" – tak określa się przedsiębiorstwa, które mimo stosunkowo długiego stażu na rynku, nie są w stanie wygenerować zysku wystarczającego, by pokryć bieżące zobowiązania odsetkowe. Raport Kearney zatytułowany „Dawn of the debt” dowodzi, że liczba takich firm sukcesywnie się powiększa, co długofalowo niesie fatalne skutki dla gospodarki. W zeszłym roku liczba tego typu podmiotów wzrosła o 5 proc. – z 1 893 do 1 988. To oznacza, że 1 na 20 (4,8 proc.) spółek giełdowych na świecie jest „zombie”. Zjawisko jest szczególnie niepokojące w obliczu aktualnej sytuacji gospodarczej, w której kapitał robi się coraz droższy, a dostęp do niego trudniejszy.
„Firmy zombie". Wzrost wśród największych
Twórcy raportu podkreślają, że „firma zombie” działa na granicy rentowności, a przy życiu utrzymują ją rządowe dotacje czy dostęp do taniego finansowania, związanego z niskimi stopami procentowymi. Powoduje to, że kapitał lokowany jest w nieefektywne przedsięwzięcia, a dostęp do niego utrudniony dla tych, którzy radzą sobie zdecydowanie lepiej.
– Zgodnie z naszym globalnym opracowaniem, zdecydowana większość „zombie” to firmy o rocznych przychodach poniżej 500 milionów dolarów. Jednocześnie obserwujemy, że najszybszy wzrost „firm zombie” występuje wśród firm największych. Ich liczba wzrosła w 2022 roku o 165 proc. podczas, gdy wśród firm średniej wielkości przyrost wyniósł 66 proc. W okresie tym w „firmach zombie” pracowało 2,1 mln osób – cztery razy więcej, niż rok wcześniej. W roku 2022 tego typu podmioty kosztowały światową gospodarkę blisko 1 bln dolarów, z czego 790 mld dolarów stanowiło finansowanie dłużne, a 200 mld dolarów kapitał własny – mówi Jakub Siekierzyński, senior manager w Kearney.
Twórcy raportu zwracają uwagę na różnice w występowaniu „firm zombie” w zależności od branży. W branży lotniczej, która zanotowała drastyczny spadek liczby przewozów, udział „zombie” wzrósł z 3,2 proc. w 2021 roku do 26,1 proc w roku ubiegłym. Odwrotnie było w sektorze energetycznym, gdzie wysokie zyski związane z rosnącymi cenami energii spowodowały spadek liczby tego typu podmiotów o 13 proc. Największy wzrost udziału „firm zombie” wśród wszystkich branż odnotowała turystyka (140 proc.) – głównie ze względu na podobne zjawisko postępujące wśród linii lotniczych (800 proc.) i w hotelarstwie (100 proc.). Najniższy wskaźnik tego typu przedsiębiorstw miała branża motoryzacyjna (2,6 proc).
W Polsce ubywa „zombie"
Jak sytuacja pod tym kątem wygląda w Polsce? W zeszłym roku liczba "firm zombie" spadła niemal o połowę – z 27 do 14. – Ich odsetek wśród wszystkich badanych (ok. 500 podmiotów) wynosi 2,8 proc., więc w porównaniu do Europy (5,1 proc.) czy świata (4,8 proc.), nie wydaje się to dużo. Martwić mogą jednak przyczyny tej dynamiki – z 16 firm, które wypadły ze statystyki, jedna została przejęta, siedem odzyskało płynność, ale aż 10 upadło. Dodatkowo, w ciągu roku pojawiło się 5 nowych firm-zombie – podkreśla Jakub Siekierzyński.
W raporcie podkreślono, że w ubiegłym roku Polska miała najwyższe w Europie koszty finansowania kredytowego, ze średnią stopą procentową dla przedsiębiorstw na poziomie 3,57 proc. Relatywnie wysokie koszty finansowania, w tym również obrotowego, stanowiły jedną z przesłanek wyższej niż w poprzednich latach skali bankructw polskich przedsiębiorstw. Niedawne radykalne obniżenie stóp w dłuższej perspektywie z pewnością zmniejszy presję kosztu pieniądza (i obsługi zadłużenia) w bilansach firm, ale zjawisko „firm zombie” to wyzwanie także dla naszej gospodarki.
Twórcy raportu podają, że całkowite zadłużenie polskich „firm zombie” wynosi prawie 320 mln dolarów. – Dodając do tego zaangażowanie kapitałowe – ok. 280 mln dolarów, szacujemy że utrzymywanie „firm zombie” może kosztować naszą gospodarkę nawet ok. 600 mln dolarów – podaje przedstawiciel Kearney.
Należy podkreślić, że statystyka nie obejmuje firm mniejszych, w tym jednoosobowych działalności gospodarczych, które też zostały objęte wsparciem publicznym. – Przykładając ten sam odsetek (2,8 proc.) do wielkości zadłużenia polskich przedsiębiorstw ogółem, obciążenie to mogłoby urosnąć nawet do 1 mld dolarów – podkreśla Jakub Siekierzyński.
Eksperci Kearney przewidują, że wraz ze wzrostem stóp procentowych tempo „zombifikacji” firm oraz ich znikanie z rynku może w najbliższych latach jeszcze przyspieszyć. Dotyczy to zwłaszcza przedsiębiorstw, które w tym okresie będą zmuszone refinansować pożyczki o stałym oprocentowaniu, co przy wysokich stopach procentowych oznacza wyższe koszty oraz większe prawdopodobieństwo zakwalifikowania się do statusu „zombie”.
Czytaj też:
Firmy kupują na potęgę. Większe floty to ważny wskaźnik optymizmu wśród przedsiębiorcówCzytaj też:
Mniej pralek i lodówek schodzi z taśmy. Branża na minusie