Siła kobiet w biznesie
Artykuł sponsorowany

Siła kobiet w biznesie

Dodano: 
Katarzyna Wojarska-Aleksiejuk, adwokat
Katarzyna Wojarska-Aleksiejuk, adwokat Źródło: Materiały prasowe / Kancelaria Wojarska-Aleksiejuk & Wspólnicy.
Biznes nie jest kwestią płci. Ma sens, gdy stoi za nim wizja i kompetencje. A kobietom wizji i siły nie brakuje – mówi Katarzyna Wojarska-Aleksiejuk, adwokat, partner zarządzający Kancelarii Wojarska-Aleksiejuk & Wspólnicy.

Z racji specjalizacji – jako prawnik zajmuje się pani firmami rodzinnymi – styka się pani z wieloma przedstawicielami firm rodzinnych; zna pani to środowisko. Jaką rolę w firmach rodzinnych odgrywają kobiety?

Od ponad dekady doradzam firmom rodzinnym i z podziwem obserwuję, jak kobiety w tych firmach przechodzą drogę od cichych bohaterek do liderek z prawdziwego zdarzenia. Zawsze były fundamentem – scalały rodzinę, budowały relacje, pilnowały wartości. Dziś coraz częściej zajmują miejsce przy decyzyjnym stole: zarządzają finansami, operacjami, marketingiem, ale również piastują funkcje w zarządzie. I to nie dlatego że ktoś im na to pozwolił, ale dlatego że mają wiedzę, intuicję i siłę, której biznes dziś bardzo potrzebuje.

Na liście najbogatszych Polaków jest kilka kobiet, które zbudowały naprawdę wielkie firmy rodzinne. Ale przeważają mężczyźni. Czy biznes jest rodzaju męskiego?

Przez lata biznes postrzegano jako bardziej „męski świat” – bo to mężczyźni częściej występowali w roli właścicieli czy prezesów. Ale to się zmienia. Kobiety coraz śmielej zajmują eksponowane stanowiska, decydują się na przejęcie sterów zarządzania w kolejnych pokoleniach, a wręcz same tworzą firmy, które rosną w siłę dzięki wartościom, empatii i odwadze. Biznes nie jest kwestią płci – ma sens, kiedy stoi za nim wizja, odwaga i kompetencje. A kobietom tej wizji i siły naprawdę nie brakuje.

Dlaczego jednak kobiety rzadko stają na czele firm?

To nie brak ambicji czy kompetencji sprawia, że kobiety rzadziej stają na czele firm, lecz wciąż żywe stereotypy i ukryte oczekiwania. W wielu rodzinach nadal panuje przekonanie, że naturalnym sukcesorem jest syn, a nie córka. Ponadto kobiety częściej niż mężczyźni muszą godzić rozwój zawodowy z domowymi obowiązkami, co odbiera im czas i przestrzeń na rozwój oraz budowanie pozycji w biznesie. Do tego dochodzą społeczne oczekiwania, które wskazują, że kobieta powinna być wsparciem, nie liderką, która ma przewodzić i inspirować. A jednak te, które obejmują stery zarządzania firmą, są silne, świetnie przygotowane, często bardziej niż ich bracia czy koledzy.

Jakie wartości wnoszą kobiety do rodzinnych biznesów?

Kobiety wnoszą do firm rodzinnych coś, czego nie da się zmierzyć w liczbach – empatię, dbałość o relacje, długoterminowe myślenie. Co więcej, potrafią słuchać, łączyć różne punkty widzenia, łagodzić napięcia. Widzę to na co dzień – jak klientka, która przejęła firmę po ojcu, zaczęła od rozmowy z zespołem, by zrozumieć jego potrzeby, zanim wprowadziła zmiany. Dzięki temu zyskała zaufanie, bo pracownicy poczuli się częścią procesu. Firma zyskała nową energię przy zachowaniu szacunku dla historii i ludzi, którzy ją współtworzyli. Przy czym kobiety nie tylko dbają o ludzi, ale też świetnie pilnują szczegółów, łącząc twardą dyscyplinę finansową z miękkimi kompetencjami. Myślą o przyszłości firmy nie tylko w kategoriach sukcesu, ale i wartości, które chcą przekazać kolejnym pokoleniom. I właśnie dzięki temu firmy rodzinne prowadzone z ich udziałem są często silniejsze i bardziej odporne zarówno na konflikty wewnętrzne, jak i kryzysy zewnętrzne czy presję rynku.

Co jest siłą kobiet w biznesie? A co z kolei może działać na ich niekorzyść?

Siłą kobiet w biznesie jest umiejętność łączenia wielu ról – potrafią zarządzać operacjami, zespołem, budżetem i relacjami jednocześnie. Cenię ich intuicję, odporność i zdolność działania pod presją. Znam właścicielkę firmy rodzinnej, która przejęła stery w kryzysie. Oprócz spraw biznesowych musiała zatroszczyć się o zespół, rodzinę i relacje z klientami. Nie tylko ustabilizowała finanse, ale też odbudowała morale zespołu. Udało jej się to, bo nie działała siłą, lecz empatią i spokojem. To właśnie esencja kobiecego przywództwa. A jednak kobiety wciąż zmagają się z nadmiarem ról, z presją bycia „idealną”, brakiem wsparcia i większą surowością wobec własnych błędów. Często muszą być bardziej przygotowane, bardziej odporne, bardziej „wszystko” – tylko po to, by dostać takie same szanse.

Czy łączenie wielu ról społecznych – matki, żony, córki – jest przeszkodą w biznesie? Spotkała pani kobiety, którym to się udawało?

Łączenie wielu ról społecznych to bez wątpienia duże wyzwanie. Ale nie musi być przeszkodą. Widzę to na co dzień, pracując z kobietami, które potrafią budować silne firmy, nie rezygnując z ważnych ról w życiu prywatnym. Przychodzi mi na myśl jedna z nich – mama trojga małych dzieci, prowadząca firmę z siedzibą w innym mieście. Codziennie mierzy się z logistyką, organizacją życia rodzinnego, dojazdami, a mimo to z sukcesem zarządza zespołem i rozwija biznes. Jak to robi? Ma jasno postawione granice, nie boi się delegować, korzysta ze wsparcia męża, rodziny i współpracowników. Przede wszystkim jest świadoma swoich zasobów i priorytetów. Wie, że nie musi być „wszędzie” i „dla wszystkich”.

Zresztą sama mam trzy córki i od lat jestem aktywna zawodowo. Wiem, jak ważne są jasne granice, dobre planowanie, zaufanie do innych i przede wszystkim wyrozumiałość dla samej siebie.

Jednym ze stereotypów działających na niekorzyść kobiet jest to, że sukcesorem w firmie powinien być syn, a nie córka. Czy takie podejście się zmienia?

Tak, ten stereotyp wciąż jest obecny – w wielu rodzinach domyślnym następcą pozostaje syn, a córka, nawet jeśli jest zaangażowana i kompetentna, bywa pomijana. Ale to się zmienia. Coraz częściej obserwuję procesy sukcesyjne, w których to córka przejmuje firmę, dlatego że jest najlepiej przygotowana. Rodziny zaczynają dostrzegać, że sukcesja to nie kwestia tradycji, ale przyszłości, i że o wyborze nie powinna decydować płeć, tylko kompetencje i wizja.

Zajmuje się pani zagadnieniami sukcesji i fundacji rodzinnych. Dlaczego wdrożenie procesu sukcesji w firmie jest ważne?

Zawodowo zajmuję się doradzeniem firmom rodzinnym od wielu lat i jedno wiem na pewno: brak przemyślanego planu sukcesji potrafi zburzyć to, co budowano przez pokolenia. Często widzę, jak brak jasnych zasad może podzielić rodzinę, wywołać konflikty, a nawet doprowadzić do utraty wartości firmy czy do jej zamknięcia. Dlatego tak ważne jest, by myśleć o sukcesji nie jako o trudnym obowiązku, ale jako o przestrzeni do rozmowy międzypokoleniowej, do zdefiniowania wartości, które chcemy przekazać dalej.

Jednym z sukcesyjnych narzędzi prawnych jest fundacja rodzinna, która nie tylko chroni majątek, ale również tworzy bezpieczne ramy do zarządzania relacjami, odpowiedzialnością i realizowania nowych pomysłów. Dzięki niej młodsze pokolenie nie musi zaczynać od zera, tylko może świadomie rozwijać to, co zostało zbudowane, w zgodzie z własną wizją i tożsamością. Dobrze zaplanowana sukcesja to nie tylko uporządkowanie struktury pod kątem prawnym, ale przede wszystkim inwestycja w stabilność i spokojną przyszłość firmy.

Wiedzą o znaczeniu sukcesji dzieli się pani, udzielając wywiadów i pisząc artykuły. Ale prowadzi pani też podcasty dla kobiet w biznesie. Co panią do tego skłoniło?

Pomysł na podcast zrodził się z realnej potrzeby – rozmów, które prowadziłam z kobietami w firmach rodzinnych. Wiele z nich ma ogromny potencjał, wiedzę i intuicję, ale wciąż pozostają w cieniu, bo nie czują się „wystarczające”, by zabierać głos. Chciałam stworzyć przestrzeń, w której usłyszą, że nie tylko mogą, ale wręcz powinny mieć wpływ na firmę.

Podcast „Kobiety w sukcesji” to dla mnie coś więcej niż dzielenie się wiedzą, to osobista misja. Chcę pokazać kobietom, że nie są same, że mogą budować pozycję biznesową z szacunkiem do siebie, nie rezygnując z ważnych dla nich ról – jeśli tylko chcą je pełnić. W podcaście dzielę się historiami, praktyką, ale też emocjami, które towarzyszą prowadzeniu firmy w środowisku pełnym oczekiwań i stereotypów. Przede wszystkim jednak zachęcam do tego, by mówić własnym głosem. Bo wierzę, że kobiety w firmach rodzinnych nie muszą dopasowywać się do cudzych ról. One mogą – i potrafią – tworzyć własne. A takie historie warto opowiadać.

Artykuł został opublikowany w 43/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.