Aby załatać dziurę budżetową w ZUS w przyszłym roku do kasy Zakładu przesunięte zostaną 4 miliardy złotych z rezerwy demograficznej. W tym roku z Funduszu Rezerwy Demograficznej do ZUS trafiło 11,5 miliardów złotych. Eksperci alarmują, że bez reformy systemu emerytalnego wkrótce środki z tego źródła wyczerpią się całkowicie - tymczasem miały one wspomagać system emerytalny po 2020 roku w związku z rosnącą liczbą emerytów w starzejącym się polskim społeczeństwie.
Zdaniem ekonomistów obecna sytuacja demograficzna nie stwarza uzasadnienia do tak znacznego redukowania środków z FRD. – Fundusz powstał jako rezerwa demograficzna dla niekorzystnych zmian na rynku pracy, jakie nastąpią w Polsce po 2020 r. i po to, by wspomagać nowy system emerytalny. Teraz wykorzystywany jest do wspierania FUS i starego systemu emerytalnego – ubolewa prof. Marek Góra, ekonomista z SGH i jeden z autorów reformy emerytalnej. Z kolei Wojciech Nagel, ekspert BCC zauważa, że wprawdzie fundusze podobne do polskiego istnieją w wielu krajach Europy, "ale nigdzie nie są wykorzystywane na bieżące finansowanie płynności funduszy emerytalnych wypłacających świadczenia już teraz".
Argumenty ekonomistów odrzuca resort pracy. Zdaniem wiceministra Marka Buciora skoro FRD utworzono po to, by zabezpieczyć wypłatę świadczeń, to obecnie, gdy zmiany na rynku pracy są niekorzystne, należy z niego korzystać.
Argumenty ekonomistów odrzuca resort pracy. Zdaniem wiceministra Marka Buciora skoro FRD utworzono po to, by zabezpieczyć wypłatę świadczeń, to obecnie, gdy zmiany na rynku pracy są niekorzystne, należy z niego korzystać.
"Rzeczpospolita", arb