Propozycja ekspertów opiera się na zasadzie, by z dotychczasowego kalendarza ustawowo wolne pozostały te dni, kiedy świętują prawie wszyscy i które mają głównie świecki charakter. Są to: Nowy Rok 1 stycznia, Święto Pracy 1 maja, święto narodowe 21 lipca, rocznica zakończenia I wojny światowej 11 listopada i Boże Narodzenie 25 grudnia. Do tej listy dorzucono trzy nowe "święta", które miałyby być wolne od pracy: Dzień Kobiet (8 marca), Dzień Walki z Rasizmem (21 marca) i Światowy Dzień Różnorodności Kulturowej (21 maja).
Ponadto - by zachować tę samą liczbę dni wolnych od pracy w roku - eksperci proponują dać każdemu pracownikowi dwa dni wolne, które może sobie wziąć w dowolnie wybrane przez siebie święto. Tak, by katolicy mogli dalej świętować we Wszystkich Świętych czy np. poniedziałek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego, czyli Zielone Świątki (oba święta są w Belgii wolne od pracy). Z kolei muzułmanie mogliby wziąć wolne w Święto Ofiar czy na zakończenie ramadanu, żydzi zaś - np. w Jom Kippur. Oczywiście niewierzący też mieliby prawo do tych dodatkowych dni wolnych.
Wchodząca w skład koalicji rządzącej partia liberalna już określiła te zalecenia jako "czyste fantazje". Autorzy przyznają, że idą być może daleko, ale "projekt wielokulturowości jest długoterminowy". Nie wyjaśniają jednak, jak chcieliby przy swobodzie wyboru świąt uniknąć chaosu np. w pracy szkół i przedsiębiorstw. Zresztą w raporcie nie rozwiązali - na skutek braku porozumienia wśród ekspertów - wielu innych kontrowersyjnych kwestii, np. czy można pobożnemu muzułmaninowi odmówić prawa do kilkukrotnej modlitwy w godzinach pracy albo czy można wymagać od żydów pracy w sobotę.
Prace grupy, zwanej roboczo "Przysięgli ds. wielokulturowości", trwały od września 2009 r. w gronie ekspertów, naukowców i przedstawicieli różnych stowarzyszeń. Ich zadaniem było opracowanie wizji wielokulturowej Belgii na nadchodzące lata. Wielu uczestników opuściło gremium w trakcie prac, protestując przeciwko dominującym tam trendom; inni napisali zdania odrębne do raportu. Realizacja zaleceń będzie wymagała "odwagi politycznej" - przyznają autorzy - której na razie nie widać.
zew, PAP