Coraz droższe kredyty w euro. Czy zadłużeni zbuntują się przeciwko bankom?

Coraz droższe kredyty w euro. Czy zadłużeni zbuntują się przeciwko bankom?

Euro
Euro Źródło:Pixabay
Na koniec września kredyty w euro były warte 21,9 mld zł, czyli dość niewiele w porównaniu z hipotekami we frankach wartych około 96 mld zł. Czy istnieje ryzyko, że zadłużeni w euro zakwestionują, korzystając z doświadczeń frankowiczów, umowy kredytowe w obcych walutach?

Dla zadłużonych we frankach zbliża się dzień zapłaty najwyższej raty od momentu zaciągnięcia kredytu. Wszystko przez kurs franka szwajcarskiego, który przebił w poniedziałek granicę 4,5 zł. Powodów do zadowolenia nie mają również zadłużeni w naszej walucie, gdyż kolejne podwyżki stóp procentowych (dwie miesiąc po miesiącu, ale to na pewno nie będzie koniec) raty idą w górę. W szczególnie trudnym położeniu znaleźli się ci, którzy motywowali zaciągnięcie kredytu tym, że jest „tani jak nigdy” i nie zostawili sobie odpowiednio dużego marginesu bezpieczeństwa finansowego.

Kredyty w euro to mniejszość

Słabnie również złotówka względem euro, więc i spłacający kredyty w europejskiej walucie oddają bankowi coraz więcej. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że od początku 2010 r. do końca sierpnia bieżącego roku udzielono 92,4 tys. umów hipotek w euro wartych łącznie 33 mld zł, z czego 25,5 mld zł przypadło na lata 2010 i 2011 (udzielane są do teraz, ale tylko osobom mającym dochody w tej walucie, a miesięczna sprzedaż to już jedynie 40–60 mln zł) – wylicza „Rzeczpospolita”.

Gazeta zastanawia się, czy rosnąca rata kredytu zmobilizuje ich do tego, by wzorem frankowiczów, kwestionować przed sądem swoje umowy. Do tej pory nie mieli powodów ekonomicznych, by to robić, ale może w świetle osłabiania się złotówki zażądają unieważnienia umów?

Przedstawiciele kancelarii prawnych, z którymi rozmawiała „Rz”, przyznali, że pojawiają się sporadyczne próby podważania umów w euro i dolarach, które są w większości przypadków podobnie skonstruowane jak frankowe, ale to wciąż nisza. Jeśli jednak euro będzie się nadal umacniało, a do tego sądy godziłyby się na to, aby klienci nie zwracali bankowi pożyczonego kapitału, zainteresowanie pozwami na pewno by wzrosło.

Ponad 70 tys. spraw frankowych w sądach

Według danych Związku Banków Polskich w sądach toczy się teraz około 75 tys. spraw, w których frankowicze pozwali bank i domagają się zmian w umowie. Tym samym 18,5 proc. kredytobiorców posiadających czynne umowy tego typu zakwestionowało ich postanowienia. Miesięcznie spory wytacza po 4–5 tys. kolejnych powodów – donosiliśmy przed kilkoma dniami.

Banki nie pozostają dłużne. Coraz częściej stroną inicjującą spory są banki, które pozywają klientów kwestionujących legalność umów hipotek frankowych. Np. Bank BPH domaga się w ten sposób nie tylko udostępnionego na początku umowy kapitału, ale także opłaty za korzystanie z niego w razie unieważnienia przez sąd umowy. Robi tak nawet w przypadkach, gdy nie ma jeszcze prawomocnego wyroku w pierwotnej sprawie.

Czytaj też:
Frankowicze poskarżyli się Komisji Europejskiej. „Nielogiczne”, „zachęcające do łamania prawa”

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita