Rosyjski oligarcha: Nie mamy wpływu na Putina

Rosyjski oligarcha: Nie mamy wpływu na Putina

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: Foto.Sports
Ludzie tacy jak ja nie mają wpływu na Władimira Putina - mówi w rozmowie z Bloomberg Businessweek rosyjski oligarcha Michaił Fridman, który został objęty sankcjami ze strony Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Miliarder skarży się w wywiadzie m.in. na to, że nie stać go teraz na sprzątaczkę.

W czwartek minęły trzy tygodnie od rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainę. Atak ten wywołał natychmiastową reakcję Zachodu, który zdecydował o nałożeniu sankcji m.in. na bliskich Kremlowi oligarchów, chcąc w ten sposób wywrzeć presję na prezydenta Rosji Władimira Putina, by doprowadził do zakończenia działań wojennych.

Sankcjami ze strony Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii objęty został m.in. miliarder Michaił Fridman. W związku z tym musiał on zrezygnować z udziału w radach nadzorczych w Alfa-Banku, X5 Group (największa sieć handlowa Rosji) i Veon (właściciel rosyjskiego operatora komórkowego VimpelCom).

Fridman udzielił wywiadu Bloomberg Businessweek, w którym nałożone na niego sankcje określa jako „bezpodstawne i niesprawiedliwe”. Miliarder podkreśla, że oligarchowie tacy jak on nie mają wpływu na Władimira Putina. Fridman stwierdza, że odległość między prezydentem Rosji, a kimkolwiek innym jest jak „odległość między Ziemią a kosmosem”. – Powiedzieć Putinowi cokolwiek przeciwko wojnie, byłoby rodzajem samobójstwa – mówi Fridman.

Miliarder przyznaje, że często spotykał się z Władimirem Putinem, ale jak zaznacza działo się to w grupach z przedstawicielami biznesu, a nie „jeden na jednego”.

Fridman podkreśla również, że jeśli liderzy unijni wierzą, że poprzez sankcje uda im się wywrzeć na Putinie presję i doprowadzić do zakończenia wojny, to oznacza to, że „nie rozumieją jak działa Rosja”.

Miliardera nie stać na sprzątaczkę

Mieszkający w Londynie Fridman posiada izraelski paszport. Pytany w wywiadzie o to, czy zamierza się tam przeprowadzić, odpowiada, że nie ma tam w domu i nie ma dostępu do środków na jego zakup. – Jestem tu więźniem – skarży się oligarcha. Konta miliardera zostały zamrożone i teraz – jak mówi Fridman – musi zastanowić się jak uregulować opłaty, np. za sprzątanie.

– Może powinienem sam posprzątać dom? Kiedyś to było normalne. Jako student mieszkałem w małym pokoju w akademiku z czterema kolegami. Ale po 35 latach taka sytuacja jest dla mnie nieoczekiwana – ubolewa Fridman.

Z szacunków podawanych przez media wynika, że w związku z unijnymi i brytyjskimi sankcjami majątek Fridmana stopniał z 14 mld dolarów do 10 mld dolarów. Po zablokowaniu kont, oligarcha musi uzyskać zgodę na wydawanie pieniędzy od brytyjskiego rządu.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Włochy konfiskują majątki rosyjskich oligarchów. Prawie miliard euro

Źródło: Businessinsider.com, Rzeczpospolita