Przypomnijmy, że w środę prezydent Rosji Władimir Putin poinformował, że będzie się domagał od „nieprzyjaznych państw”, aby płaciły za dostawy rosyjskiego gazu ziemnego w rublach. Do grona tego zaliczane są m.in. Stany Zjednoczone, Ukraina, czy kraje członkowskie Unii Europejskiej.
Do żądań przywódcy Kremla odniósł się w czwartek kanclerz Olaf Scholz. Szef niemieckiego rządu podkreślił, że waluta, jaką firmy z jego kraju muszą płacić za rosyjskie paliwa kopalne, została ustalona w ich kontraktach. – Wszędzie są stałe kontrakty, a waluta, w której mają być opłacane dostawy, jest częścią tych kontraktów. W większości przypadków jest to euro lub dolary – powiedział Scholz.
Uczniowie i studenci przeciw importowi rosyjskich surowców
W piątek w ponad 200 niemieckich miastach odbędą się organizowane od kilku lat manifestacje uczniów i studentów na rzecz ochrony klimatu. Młodzi ludzie tym razem będą chcieli również zaprotestować także przeciwko wojnie i – jak podkreślają – pośredniemu finansowaniu jej przez Niemcy za sprawą importu rosyjskiego gazu, ropy i węgla.
Do propozycji Władimira Putina krytycznie odniósł się nie tylko niemiecki kanclerz, ale też szef włoskiego rządu Mario Draghi. – To w zasadzie naruszenie umowy – stwierdził włoski premier.
W podobnym tonie wypowiedziała się szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która stwierdziła, iż żądania zapłaty w rublach za ropę i gaz to naruszenie umowy i próba obejścia sankcji. Przewodnicząca KE powiedziała również, iż „skończyły się czasy, w których można by użyć energii do szantażowania nas”.
Płatności w rublach wzmocniłyby rosyjską walutę, która gwałtownie spadła od inwazji na Ukrainę, która rozpoczęła się miesiąc temu. Środowe przemówienie umocniło rubla o 9 proc. w stosunku do dolara.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Szefowa Komisji Europejska: Koniec z szantażem energetycznym ze strony Rosji