Sezon grzewczy. Przesuwając pokrętło na kaloryferze fundujesz sobie znaczący wzrost rachunku

Sezon grzewczy. Przesuwając pokrętło na kaloryferze fundujesz sobie znaczący wzrost rachunku

Ogrzewanie
Ogrzewanie Źródło: Wikimedia Commons
Wszyscy mamy kaloryfery w domu, a niewielu z nas wie, jakie poszczególne poziomy grzania przynoszą temperatury. Sprawdźcie w jakich pomieszczeniach najlepiej ustawić „trójkę”, a w jakich „czwórkę” i z jakimi wzrostami rachunków trzeba się liczyć przesuwając pokrętło.

„Grzeją u was?” – w związku z ostatnimi znaczącymi spadkami temperatur, coraz częściej słyszymy podobne pytania, choć nie dalej jak dwa tygodnie temu zmagaliśmy się z upałami. Nie mamy jeszcze połowy września, a już wielu z nas chętnie odkręciłoby kaloryfer, podczas gdy zewsząd słyszymy ostrzeżenia, by w związku z nadchodzącą – najtrudniejszą od lat – zimą, w tym roku nieco spasować. Już kilka tygodni temu Komisja Europejska zaapelowała do krajów członkowskich UE, by skierowały do konsumentów indywidualnych kampanie zachęcające do oszczędzania gazu poprzez zmniejszenie temperatury ogrzewania mieszkań do 19 stopni Celsjusza. Niektóre kraje, jak np. Szwajcaria zamierzają wprowadzić dotkliwe kary dla obywateli, którzy tego nie zrobią (mówi się o grzywnie w wysokości 3000 euro, a nawet karze trzech lat więzienia za umyślne działanie). Niewiele niższe, bo w wysokości 2500 euro kary planują Włochy. Polski rząd – jak zapowiadał niedawno jego rzecznik Piotr Mueller – będzie zachęcać rodaków do oszczędzania energii, ale poprzez system zachęt, aniżeli kar.

Gdyby przyszło nam utrzymywać temperaturę na poziomie 19 stopni Celsjusza, to na jakim poziomie musiałby zatrzymać się nasz kaloryfer? No właśnie. Wszyscy je mamy, wszyscy widzimy skalę 0-5, ale mało kto zastanawia się jaką będziemy mieć temperaturę, gdy odkręcimy „jedynkę” bądź „piątkę”.

Jaka temperatura na poszczególnych poziomach?

Zacznijmy od początku, czyli od zera (czy w niektórych wypadkach znaczku „śnieżynki”). Nastawienie kaloryfera na tym poziomie nie oznacza całkowitego zamknięcia zaworu. Głowica, jeżeli tylko będzie miała dostarczaną ciepłą wodę nie dopuści do zamarznięcia wody w grzejniku. W zależności od producenta termostat będzie utrzymywał temperaturę od 6 do 8 stopni w pomieszczeniu. Gdy ustawimy „jedynkę”, wówczas temperatura będzie sięgać ok. 12 stopni. Dalsze poziomy rosną o 4 stopnie. Wygląda to więc następująco:

  • 1 – ok. 12 stopni Celsjusza;
  • 2- ok. 16;
  • 3 – ok. 20;
  • 4 – ok. 24;
  • 5 – ok. 28.

Szacuje się każde +4 stopnie Celsjusza, to rachunki wyższe o ok. 20 proc. Gdyby zatem miała w naszym domu utrzymywać się pożądana przez Komisję Europejską temperatura, to (zakładając 1-2 stopnie tolerancji) pokrętło powinno być ustawione na „trójce”.

Najwyższy poziom ogrzewania (czyli ok. 28 stopni Celsjusza) to nie tylko wyższe rachunki, ale też złe skutki zdrowotne wynikające z przegrzewania. Specjaliści zalecają, by bez wyraźnej potrzeby takiego poziomu ogrzewania nie ustawiać. Poziom czwarty (ok. 24 stopni Celsjusza) jest optymalny np. dla łazienki. Z kolei temperatura w okolicach 20 stopni Celsjusza (poziom trzeci) zalecana jest w przypadku np. kuchni czy salonu. Poziom drugi, czyli temperatura na poziomie 16 stopni Celsjusza jest zdaniem ekspertów najbardziej optymalna w miejscu w którym śpimy.

Jak wskazuje niedawny sondaż UCE Research dla Business Insider Polska, wielu Polaków nie trzeba będzie specjalnie przekonywać do zakręcenia kurka. Z badania wynika, że niemal 70 proc. respondentów przygotowuje się na nadchodzący kryzys energetyczny. Badani deklarują, że zamierzają poczynić konkretne kroki, najczęściej wskazując właśnie na zmniejszenie temperatury w domu (taki plan ma 20 proc. ankietowanych).

Czytaj też:
PSL chce zamrożenia cen prądu i gazu dla przedsiębiorstw. Jutro wniosek w tej sprawie

Źródło: Oto-dom, Radio Zet