Członek RPP zdradza kulisy działania gremium. „Wizyta możliwa raz w tygodniu”

Członek RPP zdradza kulisy działania gremium. „Wizyta możliwa raz w tygodniu”

Przemysław Litwiniuk
Przemysław Litwiniuk Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Karta wejściowa działa tylko na korytarzu, a spotkania z analitykami mogą się odbyć za zgoda dyrektora gabinetu prezesa NBP - tak o kulisach funkcjonowania członków RPP mówił dziś w Tok FM Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Przemysław Litwiniuk, który zasiada w Radzie Polityki Pieniężnej od początku tego roku (został wybrany w styczniu przez Senat na 6-letnią kadencję) był w poniedziałek gościem Macieja Głogowskiego w audycji "EKG" w Radiu Tok FM. Litwiniuk odsłonił kulisy funkcjonowania gremium.

Litwiniuk pytany był m.in. o to, czy codziennie bywa w centrali Narodowego Banku Polskiego (NBP) w Warszawie. – Codziennie tam nie bywam. Nie ma takiej konieczności, bo nie jestem w stosunku pracy. Po drugie, zgodnie z uchwałą zarządu NBP wizyta w banku o charakterze służbowym jest możliwa jeden raz w tygodniu, a jeśli jest posiedzenie decyzyjne, to tylko na to posiedzenie – zdradza Litwiniuk, dodając, że wszystkie „ponadprogramowe” wizyty w rozumieniu uchwały nie są wizytami służbowymi.

Pytany o zasadność istnienia takiej uchwały, członek RPP przyznał, że sam zadaje sobie to pytanie. – Od dłuższego czasu dociekam, jakie podstawy uzasadniały dokonanie szeregu zmian w regulaminie RPP i uchwałach zarządu NBP. W ciągu końcówki 2021 i na początku 2022 doszło do poważnych zmian ograniczających swobodę funkcjonowania członków RPP – powiedział Litwiniuk.

Na rozmowy z analitykami trzeba mieć zgodę

Gość rozgłośni zdradził m.in., że spotkania członków RPP z analitykami Banku Centralnego są możliwe tylko za zgodą dyrektora gabinetu prezesa NBP. — Moja karta wejściowa działa tylko na korytarz RPP. Aby spotkać się z analitykami, żeby porozmawiać o modelach — tylko za zgodą dyrektora gabinetu prezesa. Bez takiej zgody niestety nie wolno mi się kontaktować ze staffem — powiedział członek RPP.

Pytany o to, czy czuje, że prezes NBP ogranicza możliwość wykonywania mandatu członka RPP, Litwiniuk odpowiedział: „Nie wiem, czy jest to konkretnie działania pana prezesa, czy skutek atmosfery, jaką interpretują dyrektorzy poszczególnych departamentów". Atmosfera ta – jak stwierdził Litwiniuk – nie sprzyja włączeniu wszystkich członków Rady w proces analityczny i decyzyjny.

Litwiniuk opowiedział również o tym jak nie doszło do spotkania członków RPP z misją Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). — Była ostatnio w Polsce misja MFW. Jeden z kolegów otrzymał później maila od znajomego z tej instytucji, z którego wynikało, że bardzo żałuje, że nie znalazł czasu na spotkanie z tą misją. (...) Kolega z Rady otrzymał takiego maila. Po zbadaniu tej sytuacji wynikało, że misja prosiła o spotkanie z członkami Rady, ale dowiedziała się, że członkowie nie dysponują czasem. Przy czym nikt członków, w tym mnie, o to nie pytał – opowiadał członek RPP.

37 tys. zł za jedno posiedzenie RPP?

W rozmowie nawiązano również do niedawnych słów prezesa NBP Adama Glapińskiego, w których zwrócił uwagę, że każdy członek RPP pobiera 37 tys. zł miesięcznie za uczestnictwo w jednym spotkaniu. – Kwota ta nie jest mi znana, ani z rachunku bankowego, ani nie wynika z rozporządzenia prezydenta RP, ani nie jest równa wynagrodzeniu wiceprezesa NBP, któremu ma odpowiadać wynagrodzenie członków RPP. Być może jest ona liczona na maszynie, na której liczone są projekcje inflacji – powiedział Litwiniuk.

Gość Tok FM zasugerował, że słowa Glapińskiego dotyczące wysokich zarobków członka RPP wynikają z jego doświadczeń, gdy sam był członkiem tego gremium (w kadencji 2010-2016).

Czytaj też:
Nowa członkini RPP publikuje własny komunikat po decyzji ws. stóp procentowych. „Marzyć zawsze można"
Czytaj też:
Czy będą dalsze podwyżki stóp procentowych? Glapiński zabrał głos