Z danych przedstawionych przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że nieopłacone zobowiązania firm świadczących usługi przewozów pasażerskich osiągają łącznie 408 mln zł, wobec 199 mln zł w sierpniu zeszłego roku, co oznacza, że w ciągu nieco ponad roku wzrosły one aż o 209 mln zł. Większość nieopłaconych w terminie rat kredytów i zobowiązań wobec kontrahentów przypada na przewoźników oferujących wynajem i przewozy autokarowe jak również tych świadczących usługi na terenach wiejskich, co oznacza pogorszenie się sytuacji finansowych PKS’ów i lokalnych firm transportowych. Zadłużenie w tej grupie wynosi niemal 312 mln zł, a kłopot z terminowymi płatnościami ma blisko co dziesiąte przedsiębiorstwo z tej branży. BIG InfoMonitor zwraca uwagę, że o wiele lepiej radzą sobie przewoźnicy oferujący usługi w obrębie miast (dotyczy to zarówno transportu zbiorowego, jak i przejazdów taksówkami).
Im mniej mieszkańców, tym mniejsze zainteresowanie komunikacją
Z badania wykonanego przez Quality Watch na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy prawie co czwarty Polak korzystał z komunikacji zbiorowej ze zwiększoną częstotliwością (23 proc.), z czego wśród mieszkańców wielkich miast było to 33 proc., za to wśród mieszkańców wsi już tylko 16 proc., co ma związek z ograniczonym dostępem do tego typu środków transportu.
Z przytoczonych danych warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego wynika, że w lipcu br. o ok. 20 proc. wzrosła sprzedaż biletów jednorazowych i krótkookresowych, a o prawie 30 proc. biletów długookresowych w stosunku do tego samego okresu 2021 roku.
– To dobra wiadomość dla przewoźników skupionych wokół dużych miast, którzy dziury w budżecie łatają wpływami ze sprzedaży biletów. O ile dla firm świadczących usługi miejskiego i podmiejskiego przewozu pasażerskiego wzrost zainteresowania usługami może być wystarczający, to już dla przewoźników komunikacji dalekobieżnej, o charakterze turystycznym, w obszarach wiejskich czy oferujących przewozy szkolne i pracownicze już nie. Jest to najbardziej zadłużona gałąź w lądowym transporcie pasażerskim, tu nieopłacone zobowiązania przyrastają z miesiąca na miesiąc i są na tyle duże, że nawet zmiana podejścia Polaków do podróżowania ich nie zatrzyma – komentuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Organizacja zwraca uwagę, że transport pasażerski bardzo ucierpiał z powodu pandemii. Przedsiębiorcy szacowali spadek przychodów ze sprzedaży biletów nawet o 80 proc. Zniesienie obostrzeń nie rozwiązało problemu, bo albo pasażerowie na dobre przesiedli się do własnych samochodów, albo utrzymali możliwość pracy z domu.
– Właściwie dopiero teraz widzimy, jak dramatyczna w skutkach okazała się pandemia Covid-19 dla transportu pasażerskiego. Jeszcze w marcu 2020 roku zadłużenie przewoźników wynosiło ok. 81 mln zł. Pierwszy rok ograniczeń przyniósł 15 mln zł., a drugi rok, dodatkowo naznaczony rosnącymi cenami paliwa i inflacją, kolejne 216 mln zł. Zaległe zobowiązania firm transportowych odczują też pasażerowie, którzy za ten sam dystans będę musieli zapłacić więcej lub – co bardziej niepokojące – w ogóle nie pojadą – podkreśla szef BIG InfoMonitor.
Kryzys szansą?
Firmy autobusowe mają jednak szansę odzyskać klientów i podreperować swoje finanse. Owa szansą są rosnące koszty życia i ceny paliwa, które zmuszają Polaków do pozostawiania prywatnych samochodów na parkingach i zastąpienia ich biletem miesięcznym. Nie jest jednak pewne czy przewoźnicy wytrzymają ciężar piętrzących się zaległych zobowiązań i przyjadą po swoich pasażerów, szczególnie tych mieszkających z dala od dużych miast. Z kolei korporacje taksówkarskie i aplikacje oferujące przewóz osób, mogą spodziewać się zmiany trendu, czyli spadku liczby przewozów.
Badanie Quality Watch zrealizowano 26-29 sierpnia 2022 r., metodą CAWI (komputerowo wspomagany wywiad internetowy) na próbie reprezentatywnej ze względu na wiek, płeć i wielkość miejsca zamieszkania próbie 1085 Polaków w wieku 18 lat i więcej.
Czytaj też:
Branża moto ma coraz mniej długów. To oznacza, że może inwestować
Czytaj też:
Nalot na kierowców Bolta i Ubera. Straż Graniczna dowiodła, że są wśród nich oszuści