W czasie gdy oczy całego świata zwrócone są na prezydenta Joe Bidena przemawiającego w Kijowie i Warszawie, w Waszyngtonie trwa bardzo niecodzienna sytuacja. Chodzi o budżet Stanów Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone są niewypłacalne
19 stycznia gospodarka Stanów Zjednoczonych osiągnęła ustalony w budżecie maksymalny poziom zadłużenia na poziomie 31,4 bilionów dolarów. Pociągnęło to za sobą decyzje niezbędne do utrzymania wypłacalności.
W skrócie mechanizm polega na tym, że jeżeli rząd pożyczy więcej, niż ustalony limit (obecnie 31,4 biliona dolarów, czyli około 120 proc. przychodów), to Departament Skarbu automatycznie traci możliwość dalszej emisji obligacji, czy innych papierów dłużnych. Oznacza to, że rząd odcinany jest od możliwości finansowania kolejnych wydatków.
Fundusz ratunkowy
Aby zachować wypłacalność USA, konieczna była nadzwyczajna reakcja Sekretarz Skarbu Janet Yellen. Aby utrzymać stabilność gospodarki, uruchomiła ona środki, które mają uchronić Stany Zjednoczone przed bankructwem. Kongres ma czas na osiągnięcie porozumienia do 5 czerwca. Został przez Sekretarz Skarbu „ponaglony do szybkich działań”.
Jak szacują eksperci banku Goldman Sachs, sytuacja, z jaką mamy obecnie miejsce, jest najpoważniejsza od 2011 roku, gdy instytucja finansowa zmuszona była do obniżenia ratingu amerykańskich obligacji. Była to pierwsza tego typu decyzja w historii.
Obligacje USA to gorący ziemniak
Uważane jeszcze do niedawna za najbezpieczniejsze na świecie amerykańskie obligacje, tracą w oczach inwestorów. Osoby i instytucje, które do tej pory lokowały swój majątek w papierach dłużnych USA, obecnie obawiają się ryzyka niewypłacalności.
Z technicznego punktu widzenia, techniczne bankructwo USA oznacza właśnie, że budżet nie może spłacać zaciągniętych w ten sposób zobowiązań finansowych.
Czytaj też:
Oczy świata zwrócone na Warszawę. Zagraniczne media komentują wizytę Joe BidenaCzytaj też:
„Samolot dnia zagłady” w Polsce. Maszyna zabezpiecza USA przed najgorszym