Historię pani Anny i pożyczki, którą zaciągnęła w 2005 roku w firmie Profi Real (dziś Profi Credit) opisywaliśmy w tym tygodniu we „Wprost”. Kobieta pożyczyła 6 tysięcy złotych. Do ręki dostała o 300 złotych mniej, bo tyle wyniosła prowizja. Po doliczeniu odsetek do zwrotu miała aż 13 356 złotych. Jak wynika z dokumentów, spłaciła 13 417 złotych, czyli całość. I to z nawiązką. Mimo wszystko niemal 10 lat później do drzwi kobiety zapukał komornik. Wtedy pani Anna dowiedziała się o rzekomym długu.
Dzisiaj kobiecie komornik co miesiąc zabiera około 1400 złotych z emerytury, a łączna kwota rzekomego długu przekracza 40 tysięcy. Ponad 7 razy więcej niż kwota pożyczki. – Emerytury nie mam dużej, leczę się onkologicznie, wiele leków mam odpłatnych w całości, mieszkam z kuzynką, która też jest schorowana. Czasami na życie nie starcza – opowiadała nam pani Anna. – To jest taka niesprawiedliwość, coś strasznego. Zapłaciłam przecież wszystko w terminie – dodawała.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada reakcję
Po publikacji tekstu z naszą redakcją skontaktowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort zapowiedział, że „przyjrzy się sprawie” pani Anny. Jak ustaliliśmy, komornik prowadzi egzekucję na podstawie orzeczenia Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej, do którego wystąpił pożyczkodawca. Przyczyną miała być niewielka zaległość, która powstała w spłacie pożyczki. Pani Anna podkreślała jednak, że jedyną zaległość w spłacie ustaliła z przedstawicielem firmy, który wyraził zgodę. Kobieta miała też nie wiedzieć o tym, że sprawa trafiła do sądu. – Nie wiem, na jaki adres mogły przychodzić wezwania – wyjaśniała.
Profi Credit na nasze pytania nie odpowiedział, jednak szereg zarzutów ciągnie się za firmą od lat. Wielokrotnie była pod lupą Rzecznika Finansowego czy UOKiK, który nakładał na nią wysokie kary. Natomiast spółka GPM Vindexus, która przejęła dług pani Anny, zapewniała nas, że „wszystkie procedury prowadzone są w oparciu o przepisy prawa”, a od podmiotów, które sprzedają wierzytelności, wymaga „złożenia oświadczenia o istnieniu wymagalności i wysokości roszczenia”. „Jeżeli wobec jakiejś osoby prowadzona jest egzekucja komornicza oznacza to, że nasza firma posiada prawomocny nakaz lub wyrok” – wyjaśniała spółka.
„Bandycka sztuczka” firmy pożyczkowej
– Myślę, że sposób działania tej firmy (Profi Real/Profi Credit – przyp. red.) był prosty. Nawet przy lekkim opóźnieniu występowali z pozwem z weksla, który jest trudniejszy do obalenia. Do tego sąd nie sprawdza, czy powód podaje w treści pozwu aktualny adres pozwanego, a kiedy pozew trafia na przypadkowy czy historyczny adres, dłużnik nie ma jak się bronić – mówił nam Krzysztof Oppenheim, pełnomocnik pani Anny. – W sytuacji, kiedy sąd wydał prawomocny wyrok na pełną kwotę zadłużenia w pozwie, wierzyciel może do tej kwoty naliczać sobie odsetki karne. W tym wypadku to nawet nie lichwa, tylko zamierzone wyłudzenie, przy wykorzystaniu wadliwego prawa – dodawał.
Według Oppenheima nie ulega wątpliwości, że pożyczkodawca „od początku działał w złej wierze”. – Profi Real tę bandycką sztuczkę miał dobrze opanowaną. Pożyczka nie została jeszcze spłacona, sąd nie zna historii spłaty, więc pożyczkodawcy przysługuje prawo wystąpienia do sądu z pozwem o zapłatę – tłumaczył w rozmowie z „Wprost”. – Najprościej byłoby, gdyby Vindexus zapoznał się z historią tej pożyczki, przeanalizował sytuację i umorzył dług. Dla takiej firmy to kwota wręcz niezauważalna, a czy biznes instytucji finansowej ma się opierać na okradaniu biednych ludzi w biały dzień, przy wykorzystaniu ich niewiedzy i bardzo wadliwego prawa? – pytał retorycznie.
Czytaj też:
Poradnik kredytowy. Sprawdź, jak się przygotować do wzięcia pożyczki