Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek po południu w Chrząstowicach na Opolszczyźnie. Podczas prac serwisowych prowadzonych przy pompie ciepła doszło do wybuchu. Jak przekazał mł. bryg. Tomasz Pierzchała, rzecznik opolskiej straży pożarnej, poszkodowani zostali zarówno domownicy, jak i serwisanci. Dwie osoby zginęły, a jedna została ranna. Jedna z ofiar śmiertelnych to pracownik, drugą jest lokator.
O komentarz dotyczący tragedii w Chrząstowicach zwróciliśmy się do Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła "PORT PC", pytając czy użytkownicy pomp ciepła mają powody do obaw dotyczących swojego bezpieczeństwa. Prezes organizacji Paweł Lachman w komentarzu dla naszej redakcji przekazał najnowsze ustalenia w sprawie wczorajszej tragedii.
„Sprawa nie dotyczy samej pompy ciepła"
– Nie są jeszcze znane szczegóły tragedii, która wczoraj miała miejsce w Chrząstowicach, ale według najnowszych informacji przekazanych nam przez eksperta, który był na miejscu, zdarzenia absolutnie nie można wiązać z bezpieczeństwem użytkowania klasycznej pompy ciepła – mówi „Wprost" Paweł Lachman.
– Co dzisiaj wiemy o okolicznościach wspomnianej tragedii? Po pierwsze to, że w budynku znajdowało się urządzenie chłodnicze – agregat wody lodowej, tzw. chiller, które zostało przystosowane do pracy jako pompa ciepła. Oryginalnie nie było ono więc pompą ciepła przeznaczoną do domowych instalacji grzewczych. Po drugie, do wypadku doszło nie podczas zwykłej eksploatacji tego urządzenia, ale w czasie jego serwisu. Sprawa nie dotyczy zatem samej pompy ciepła i bezpieczeństwa jej użytkowania, ale możliwych błędów czy zaniedbań przy dostępie do układu chłodniczego. Odnosi się to do każdego urządzenia chłodniczego stosowanego w budynkach. W przypadku realizacji procedur serwisowych takie rzeczy absolutnie nie powinny się zdarzyć! – dodaje szef Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła „PORT PC".
Czytaj też:
Pompa ciepła może stać się pułapką. Na to uważajcieCzytaj też:
9 na 10 pomp ciepła z Azji z nieprawidłowościami