W najbliższych dniach spodziewane są dane dotyczące stopy bezrobocia w październiku. Ze wstępnych szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że wyniosła ona 5,6 proc., czyli tyle samo co we wrześniu. Jeśli szacunki te potwierdzą się, będzie to oznaczać, że październik był pierwszym od maja miesiącem, w którym stopa bezrobocia w Polsce nie rośnie. Nieznacznie wzrosła natomiast liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy (pod koniec października było to 868,3 tys. osób, o 2,2 tys. więcej niż w końcówce września).
Bezrobocie w Polsce rośnie. Powodem nowe regulacje?
Na przestrzeni ostatniego półrocza każdy kolejny odczyt stopy bezrobocia niepokoił, gdyż zazwyczaj w miesiącach letnich następowały spadki, z uwagi m.in. na prace sezonowe. Dlaczego w tym roku sytuacja wygląda inaczej? Anna Barbachowska, dyrektorka HR w ADP Polska w komentarzu dla „Wprost" wskazuje, że "na rosnące powoli, lecz systematycznie wskaźniki bezrobocia wpływ mają m.in. nowe regulacje dotyczące statusu bezrobotnego".
– Obecnie trudniej jest utracić status bezrobotnego w porównaniu np. z czerwcem 2025, kiedy do skreślenia z listy wystarczyło niestawienie się w urzędzie pracy w ciągu 30 dni (teraz wystarczy pojawić się w nim raz na 90 dni). Odrzucenie oferty z urzędu pracy również nie skutkuje już wyrejestrowaniem z listy bezrobotnych. Oznacza to więc, że w wyniku zmian proceduralnych przybyło – przynajmniej w wersji oficjalnej – więcej osób o statusie bezrobotnego – wyjaśnia Barbachowska.
Regulacje regulacjami, ale nie ma praktycznie tygodnia, w którym media nie informowałyby o zwolnieniach grupowych w poszczególnych zakładach. Ekspertka podkreśla jednak, że nie mamy w tym wypadku do czynienia z gwałtownym wzrostem.
– Choć sygnały o rosnących zwolnieniach u wielu nas wywołują zrozumiały lęk, to według innych danych, np. wskaźników wyprzedzających bezrobocie, nie mamy (jeszcze) powodów do niepokoju – mówi dyrektorka HR w ADP Polska. – Wskaźnik PMI rósł przez cztery miesiące z rzędu, zbliżając się do neutralnej wartości, mamy stabilne dane o produkcji, zamówieniach i zakupach dla przemysłu – dodaje.
Dlaczego rekrutacja w Polsce wydłuża się?
Barbachowska przyznaje, że w ostatnim czasie nastąpiło wydłużanie się procesów rekrutacyjnych, mniejsza liczba ofert i co za tym idzie – rosnące znaczenie „rynku ukrytego”, czyli znajdowanie pracy poprzez inne kanały niż opublikowane ogłoszenia. – Mniej ogłoszeń w połączeniu z narastającą paniką kandydatów dla rekrutera oznacza ogrom aplikacji niedopasowanych do stanowiska. Ogłoszenie ściśle określa, kogo i o jakich kompetencjach poszukuje pracodawca, jednak kandydaci, słysząc powtarzające się doniesienia o rosnących słupkach czy zwolnieniach, odpowiadają także na oferty, gdzie spełniają tylko część wymagań – tłumaczy ekspertka.
By uniknąć żmudnego odsiewania nietrafionych aplikacji, pracodawcy szukają kandydatów np. poprzez własną sieć kontaktów. Uruchamiają wewnętrzny system poleceń, prowadzą rekrutację wewnętrzną, a czasem decydują się na usługi headhuntera.
Barbachowska zwraca uwagę na zalety rekrutacji wewnętrznej. – Mamy pracownika zaznajomionego już z firmą. Zatrudnienie go na innym stanowisku oznacza krótszy i mniej skomplikowany onboarding, oszczędzamy też sobie wielu czynności po stronie kadr i płac, które muszą być wykonane w przypadku zupełnie nowej osoby. Przeniesiony pracownik będzie potrzebował prawdopodobnie szkolenia i uzupełnienia kwalifikacji, wdrożenia do nowego zespołu, jednak cały ten proces przebiegnie łagodniej i efektywniej. Budżet zaoszczędzony na rekrutacji może być w tym przypadku przeznaczony na reskilling, a to, jak wiemy, pracownicy bardzo sobie cenią – podsumowuje ekspertka.
Czytaj też:
Rynek pracownika się skończył? Polacy nie mają wątpliwościCzytaj też:
Tusk szuka współpracownika. Tyle można zarobić
