Trzeba było wielu kryzysowych posiedzeń, wielodniowych negocjacji, konferencji prasowych, nerwówki pacjentów, lekarzy i aptekarzy, by premier i minister mogli ogłosić sukces na polu walki z ustawą, którą rząd sam napisał i wiele miesięcy temu przeprowadził przez Sejm pisze Michał Kobosko, redaktor naczelny „Bloomberg Businessweek Polska”.
Niczym najnudniejsza płyta świata powtarzana jest teza, że ten rząd ma najlepszy PR świata, że zamiast działać realnie, działa wirtualnie, a swoje nicnierobienie opakowuje tak atrakcyjnie, że prawie nikomu to nie przeszkadza. Guzik prawda. Afera z ustawą refundacyjną pokazała, że rządowa machina PR-owska nie istnieje albo przestała się sprawdzać. Kiedy bowiem przyszło do prawdziwego kryzysu, zawiodła na całej linii. Trzeba było wielu kryzysowych posiedzeń, wielodniowych negocjacji, konferencji prasowych, nerwówki pacjentów, lekarzy i aptekarzy, by premier i minister mogli ogłosić sukces. Ale przecież nie sukces PR-owski, tylko sukces na polu walki z ustawą, którą rząd sam napisał i wiele miesięcy temu przeprowadził przez Sejm. Nikt nie może zarzucić, że ustawa powstała w ostatniej chwili, więc zabrakło czasu na jej sprawną inaugurację.
Nadejście tej burzy było oczywiste już na początku listopada. Główni aktorzy sceny medycznej już wówczas widzieli i głośno mówili, że po Nowym Roku w aptekach szykuje się ogromne zamieszanie. Przedstawiliśmy wtedy w 'Bloomberg Businessweeku' diagnozę sytuacji, zarysowaliśmy najbardziej realny scenariusz ? czyli nadciągający chaos. Nasi rozmówcy, bynajmniej nie reprezentujący owych 'straszliwych' koncernów farmaceutycznych, przekonywali, że jedynym wyjściem wobec nieprzygotowania ekosystemu dla nowej ustawy jest jej nowelizacja. A przynajmniej wydłużenie vacatio legis. Rząd i posłowie sprawę jednak zlekceważyli. Wszystko było ważniejsze, a najważniejsze były przepychanki wokół tworzenia nowego rządu. W efekcie świeżo upieczony minister zdrowia musiał zacząć urzędowanie od trybu kompletnie awaryjnego. A gaszenie pożaru, nie przez Arłukowicza wywołanego, zajęło kilkanaście dni. Dopiero po postawieniu przez służbę zdrowia sprawy na ostrzu noża i awanturze z lekarzami i farmaceutami doszło do kompromisu. Ustawa będzie więc jednak nowelizowana, zobaczymy jeszcze jak głęboko. No to ja pytam: i gdzie tu sukces PR-owski rządu, gdzie ta jego marketingowa skuteczność?
Owa skuteczność państwa i rządu (lub jej brak) będzie w tym kryzysowym roku wystawiana na wiele trudnych prób. W najważniejszych państwach Europy i w USA zbliżają się wybory. Zwłaszcza wynik elekcji w Niemczech i we Francji może wywrócić do góry nogami tamtejszy sposób myślenia ? a tym samym wymusić zmiany w działaniu naszej dyplomacji. Polska już nie jest zobligowana prezydencją do wyskakiwania przed unijny szereg, nie musimy ścigać się z innymi o to, kto najbardziej proeuropejski. Upichcony na szybko unijny 'pakt fiskalny' może nas postawić w bardzo trudnej sytuacji ? kraju, który będzie miał jeszcze mniej do powiedzenia niż dotąd. Także projekt unijnego budżetu na lata 2014?2020 pozostawia wiele do życzenia. Trzymam mocno kciuki, by rząd był gotów postawić sprawę na ostrzu noża. W Europie z Węgrami nas za to nie pomylą, a stanowczość w relacjach z wielkimi byłaby w tym roku jak najbardziej wskazana i logiczna.
Innym polem testu skuteczności państwa będzie ofensywa na polu gazu łupkowego. Tu najwyraźniej premier wydał urzędnikom rozkaz: wszystkie ręce na pokład, wiercimy. Firmy z sektora zostały gremialnie zawezwane do zwiększenia aktywności gazowej, już widać, że niechętni prezesi będą musieli odejść. Zapowiada się fascynująca batalia, bo dzisiejsze działania w energetyce zdeterminują rozwój kraju na dziesięciolecia. Gaz z łupków kusi, ale to wielkie ryzyko, można wydać miliardy na dziury w ziemi, a potem być zmuszonym do zaakceptowania tego, że wydobycie nie będzie miało ekonomicznego sensu. Ale też premier nie ma wielkiego wyboru. Musi pokazać skuteczność ? tak realną, jak PR-owską ? by uniknąć kolejnej wpadki à la refundacja.
Nadejście tej burzy było oczywiste już na początku listopada. Główni aktorzy sceny medycznej już wówczas widzieli i głośno mówili, że po Nowym Roku w aptekach szykuje się ogromne zamieszanie. Przedstawiliśmy wtedy w 'Bloomberg Businessweeku' diagnozę sytuacji, zarysowaliśmy najbardziej realny scenariusz ? czyli nadciągający chaos. Nasi rozmówcy, bynajmniej nie reprezentujący owych 'straszliwych' koncernów farmaceutycznych, przekonywali, że jedynym wyjściem wobec nieprzygotowania ekosystemu dla nowej ustawy jest jej nowelizacja. A przynajmniej wydłużenie vacatio legis. Rząd i posłowie sprawę jednak zlekceważyli. Wszystko było ważniejsze, a najważniejsze były przepychanki wokół tworzenia nowego rządu. W efekcie świeżo upieczony minister zdrowia musiał zacząć urzędowanie od trybu kompletnie awaryjnego. A gaszenie pożaru, nie przez Arłukowicza wywołanego, zajęło kilkanaście dni. Dopiero po postawieniu przez służbę zdrowia sprawy na ostrzu noża i awanturze z lekarzami i farmaceutami doszło do kompromisu. Ustawa będzie więc jednak nowelizowana, zobaczymy jeszcze jak głęboko. No to ja pytam: i gdzie tu sukces PR-owski rządu, gdzie ta jego marketingowa skuteczność?
Owa skuteczność państwa i rządu (lub jej brak) będzie w tym kryzysowym roku wystawiana na wiele trudnych prób. W najważniejszych państwach Europy i w USA zbliżają się wybory. Zwłaszcza wynik elekcji w Niemczech i we Francji może wywrócić do góry nogami tamtejszy sposób myślenia ? a tym samym wymusić zmiany w działaniu naszej dyplomacji. Polska już nie jest zobligowana prezydencją do wyskakiwania przed unijny szereg, nie musimy ścigać się z innymi o to, kto najbardziej proeuropejski. Upichcony na szybko unijny 'pakt fiskalny' może nas postawić w bardzo trudnej sytuacji ? kraju, który będzie miał jeszcze mniej do powiedzenia niż dotąd. Także projekt unijnego budżetu na lata 2014?2020 pozostawia wiele do życzenia. Trzymam mocno kciuki, by rząd był gotów postawić sprawę na ostrzu noża. W Europie z Węgrami nas za to nie pomylą, a stanowczość w relacjach z wielkimi byłaby w tym roku jak najbardziej wskazana i logiczna.
Innym polem testu skuteczności państwa będzie ofensywa na polu gazu łupkowego. Tu najwyraźniej premier wydał urzędnikom rozkaz: wszystkie ręce na pokład, wiercimy. Firmy z sektora zostały gremialnie zawezwane do zwiększenia aktywności gazowej, już widać, że niechętni prezesi będą musieli odejść. Zapowiada się fascynująca batalia, bo dzisiejsze działania w energetyce zdeterminują rozwój kraju na dziesięciolecia. Gaz z łupków kusi, ale to wielkie ryzyko, można wydać miliardy na dziury w ziemi, a potem być zmuszonym do zaakceptowania tego, że wydobycie nie będzie miało ekonomicznego sensu. Ale też premier nie ma wielkiego wyboru. Musi pokazać skuteczność ? tak realną, jak PR-owską ? by uniknąć kolejnej wpadki à la refundacja.