Nie widzę powodu, by rządowego projektu podniesienia wieku emerytalnego nie poddać pod referendum. Trzeba jednak uczciwie przedstawić alternatywę dla tej reformy pisze Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Skoro dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego już budzi wielkie emocje, choć jeszcze się nie rozwinęła... Skoro na emeryturę wcześniej czy później pójdzie każdy z nas... Skoro obywatele coraz głośniej żądają prawa do wypowiedzi w sprawach ich dotyczących (vide ACTA) ? nie widzę powodu, by rządowego projektu reformy emerytalnej nie poddać pod referendum.
Ale żeby referendum nie przypominało pytania: 'Czy chcesz, by jutro padał deszcz?', musi przedstawiać alternatywę dla ? przyznaję ? bolesnego zabiegu. Jaką alternatywę?
Skoro demografia za kilkanaście lat ograniczy możliwości wypłacania przyzwoitych emerytur... Skoro forsując kwotową waloryzację świadczeń, rząd już teraz zakwestionował zasadę proporcjonalności emerytury do zarobków (i wpłaconych składek)... Skoro wskazał w ten sposób kierunek swoim następcom, dlaczego nie zapytać wprost obywateli, czy akceptują ten kierunek. Zapytać, co wolą: późniejszą emeryturę w wieku lat 67 na zbliżonych do obecnych zasadach czy raczej w wieku 60?65 lat, ale na poziomie ograniczonym, wręcz jednakową dla wszystkich? Bo na utrzymanie status quo kasy nie będzie.
Przyznaję, diabelska alternatywa, ale uczciwa i dająca wytchnienie gospodarce, gdy w stan spoczynku zaczną przechodzić roczniki objęte nowym systemem. I pozbawiająca złudzeń wobec możliwości ZUS. Zresztą młodzi Polacy i tak ich nie mają ? nie wierzą, by państwo za 30 lat wywiązało się z obietnicy wypłaty jakichkolwiek emerytur. Pora zmierzyć się z tymi obawami i je rozwiać. Albo potwierdzić. Słowem: potraktować obywateli uczciwie.
Ale żeby referendum nie przypominało pytania: 'Czy chcesz, by jutro padał deszcz?', musi przedstawiać alternatywę dla ? przyznaję ? bolesnego zabiegu. Jaką alternatywę?
Skoro demografia za kilkanaście lat ograniczy możliwości wypłacania przyzwoitych emerytur... Skoro forsując kwotową waloryzację świadczeń, rząd już teraz zakwestionował zasadę proporcjonalności emerytury do zarobków (i wpłaconych składek)... Skoro wskazał w ten sposób kierunek swoim następcom, dlaczego nie zapytać wprost obywateli, czy akceptują ten kierunek. Zapytać, co wolą: późniejszą emeryturę w wieku lat 67 na zbliżonych do obecnych zasadach czy raczej w wieku 60?65 lat, ale na poziomie ograniczonym, wręcz jednakową dla wszystkich? Bo na utrzymanie status quo kasy nie będzie.
Przyznaję, diabelska alternatywa, ale uczciwa i dająca wytchnienie gospodarce, gdy w stan spoczynku zaczną przechodzić roczniki objęte nowym systemem. I pozbawiająca złudzeń wobec możliwości ZUS. Zresztą młodzi Polacy i tak ich nie mają ? nie wierzą, by państwo za 30 lat wywiązało się z obietnicy wypłaty jakichkolwiek emerytur. Pora zmierzyć się z tymi obawami i je rozwiać. Albo potwierdzić. Słowem: potraktować obywateli uczciwie.