Polska kusi pracowników? ze Wschodu

Polska kusi pracowników? ze Wschodu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polski rynek pracy jest otwarty dla obywateli Unii Europejskiej, ale chętnych z UE do znalezienia zatrudnienia w naszym kraju wciąż jest jak na lekarstwo 123RF
Czym dla Polaków jest brytyjski rynek pracy, tym dla emigrantów ze Wschodu jest praca w Polsce. Chętnych do jej podjęcia z roku na rok przybywa.
Polski rynek pracy jest otwarty dla obywateli Unii Europejskiej, ale chętnych z UE do znalezienia zatrudnienia w naszym kraju wciąż jest jak na lekarstwo ? w końcu polskie płace są jednymi z najniższych w Unii. Mimo to obcokrajowców którzy chcą podjąć u nas pracę, nie brakuje. Według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w 2011 r. wydano 40 tys. pozwoleń na pracę. Ubiegali się o nie przede wszystkim Ukraińcy ? 46 proc. Na kolejnych miejscach plasują się Chińczycy (14 proc.), Wietnamczycy (6 proc.) i Białorusini (4 proc.).

Dla pracowników zza wschodniej granicy polskie płace są atrakcyjne. Według danych Ukraińskiego Urzędu Statystycznego średnia płaca w tym kraju wynosi ok. 1000 zł, tymczasem u nas ? ponad 3,6 tys. zł. Istotną rolę odgrywa również stopa bezrobocia. Wprawdzie oficjalne źródła utrzymują, że na Ukrainie wynosi ono 8,5 proc., jednak nie uwzględniają one pracowników wysyłanych na przymusowe bezpłatne urlopy, których jest tam wyjątkowo dużo. Według Międzynarodowej Organizacji Pracy wskaźnik bezrobocia wynosi aż 24 proc.

Chętnych byłoby jeszcze więcej, gdyby nie przeszkody administracyjne. Już samo złożenie wniosku o zezwolenie na pracę jest utrudnione, ponieważ musi zrobić to przyszły pracodawca. 'Musi przy tym wykazać, że nie jest w stanie znaleźć pracownika w Polsce i dlatego ucieka się do zatrudnienia obcokrajowca. Innymi słowy: prawo chroni polskich pracowników przed ryzykiem związanym z napływem taniej siły roboczej ze Wschodu' ? czytamy w raporcie firmy Sedlak & Sedlak. Takie zezwolenie wydaje się na okres minimum 3 lat dla konkretnego pracodawcy, pracownika i stanowiska.

Nasi sąsiedzi nie muszą być jednak skazani na skomplikowane procedury. Od 2007 r. istnieją przepisy ułatwiające podejmowanie prac sezonowych przez obywateli Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji i Mołdawii. W tym przypadku pracodawca składa jedynie oświadczenie, że zamierza zatrudnić obywateli z tych krajów. Przedstawienie takiego zamiaru nie obliguje jednak przedsiębiorcy do zatrudnienia pracownika zza wschodniej granicy. Maksymalny okres pracy w tej formie nie może przekraczać pół roku w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Pracodawcy chętnie korzystają z tego rozwiązania. Tylko w 2007 r. złożono 22 tys. takich oświadczeń, w 2008 r. 157 tys., w 2009 r. 188 tys., w 2010 r. 180 tys., a rok temu aż 260 tys.

Jakich prac podejmują się imigranci? To zależy od ich narodowości. Ukraińcy najchętniej zatrudniają się w budownictwie (30 proc.) i pracach domowych (20 proc.). Chińczyków również przyciąga budownictwo (20 proc.), ale ich domena to szeroko pojęty handel (43 proc.). Białorusini pracują głównie w transporcie (40 proc.). Wietnamczycy z kolei również specjalizują się w handlu (55 proc.), ale też w gastronomii (25 proc.).

Pracodawcy najchętniej przyjmują do pracy w przemyśle przetwórczym i gospodarstwach domowych, gdyż zatrudnienie w tych branżach nie wymaga wysokich kwalifikacji, niekiedy przeszkodą nie jest nawet brak znajomości języka polskiego. 'Tym samym potwierdza się teza, że napływ imigrantów nie musi przyczyniać się do radykalnego zmniejszenia szans na znalezienie pracy przez Polaków. Przybysze podejmują bowiem prace, których unikają rodzimi obywatele. W dobie pogarszającej się struktury wiekowej społeczeństwa i kulejącego systemu emerytalnego bilans korzyści i kosztów imigracji zarobkowych do Polski może okazać się dodatni' ? piszą eksperci Sedlak & Sedlak.