Jednym z warunków wypłacenia pieniędzy z Krajowego Funduszu Odbudowy jest zobowiązanie się przez Polskę do wprowadzenia pełnego oskładkowania umów zlecenia i o dzieło. Temat nie jest nowy – powraca od kilku lat, ale do tej pory brakowało woli politycznej, by się nim zająć. Teraz nie ma odwrotu, więc resort rodziny, pracy i polityki społecznej przygotowuje zmiany w przepisach, które doprowadza do objęcia obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi (emerytalnym, rentowymi, chorobowym i wypadkowym) wszystkich umów cywilnoprawnych (w tym umów o dzieło z dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym), za wyjątkiem umów wykonywanych przez uczniów szkół ponadpodstawowych lub studentów, do ukończenia 26 lat.
Ozusowanie umów o dzieło
Dziś umowa zlecenia jest oskładkowana, co zbliża ją pod tym kątem do umowy o pracę. W przypadku gdy umowa zlecenie jest jedynym tytułem ubezpieczenia, odprowadza się składki: rentową, emerytalną, zdrowotną i wypadkową (tę ostatnią jedynie, gdy zlecenie wykonywane jest w siedzibie firmy lub na jej terenie). Ubezpieczenie chorobowe jest dobrowolne.
Od umowy o dzieło nie odprowadza się składek do ZUS. Wprawdzie umowa o działo powinna być stosowana tylko w odniesieniu do wąskiej kategorii zamówień (przetłumaczenie tekstu, napisanie kodu, redakcja książki – wszędzie tam, gdzie działanie daje namacalny rezultat, stanowi dzieło, i nie ma charakteru powtarzalnej czynności), to jest nadużywana i nie brakuje choćby ekspedientek zatrudnionych na wiecznym „dziele”. Nie mają żadnego zabezpieczenia emerytalnego, nie mają prawa do płatnego zwolnienia. Wprawdzie ZUS na bieżąco wyłapuje sytuacje, w których zawarto umowę o dzieło, choć powinno to być zlecenie (lub etat, jeśli spełnione są przesłanki stosunku pracy), ale nadal umowa o dzieło stanowi podstawę pracy wielu osób w Polsce – przede wszystkim na najniższych stanowiskach.
4,2 mld zł więcej do ZUS
Ozusowanie umów cywilnych to nie tylko minimalne zabezpieczenie dla pracowników, ale też niebagatelny zastrzyk pieniędzy dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych: „Dziennik Gazeta Prawna” na podstawia danych za zeszły rok wyliczył, że po oskładkowaniu umów zlecenie i umów o dzieło do ZUS trafiłoby 4,2 mld zł rocznie.
Pod koniec czerwca minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk poinformowała, że pierwsze propozycje treści ustawy dotyczącej ozusowania umów zlecenia i o dzieło są gotowe. Mówiło się, że przepisy wejdą w życie z początkiem 2025 roku, ale teraz ten termin wydaje się nierealny. Zakład Ubezpieczeń Społecznych potrzebuje więcej czasu, by wprowadzić zmiany w swoich systemach informatycznych.
Nie tylko kwestie technologiczne mogą storpedować szybkie wejście zmian w życie. Większym problemem jest brak powszechnej zgody na taki ruch. Rzecz w tym, że wielu osobom wykonującym obowiązki na podstawie umów cywilnych taki układ odpowiada: są freelancerami, wykorzystują umowy prawidłowo (tzn. do wykonywania dzieł i zleceń), a umowy są dodatkiem do pracy etatowej. Odciąganie od ich wynagrodzeń składek pomniejszy ich zarobki – chyba że klienci/zleceniodawcy będą skłonni podwyższyć honoraria. Takiej pewności jednak nie ma.
Rzeczniczka MŚP o problemach z ozusowaniem umów o dzieło
O zaopiniowanie rządowej propozycji poprosiliśmy Agnieszkę Majewską, Rzeczniczkę Małych i Średnich Przedsiębiorców. Zwróciła ona uwagę, że ozusowanie umów o dzieło rodzi podwójne wątpliwości.
– Po pierwsze, trudno w ich przypadku stwierdzić ciągłość ubezpieczenia. O ile bowiem w przypadku umów zlecenia opłacany jest czas pracy, to w przypadku umów o dzieło liczy się ich efekt. Nie da się zatem stwierdzić ciągłości ubezpieczenia chorobowego i na tej podstawie obliczyć wysokość zasiłku. Druga wątpliwość dotyczy kosztów społecznych oskładkowania umów o dzieło. W ogromnej większości przypadków są one zawierane przez przedstawicieli konkretnych grup zawodowych (naukowców, artystów, dziennikarzy). Trzeba się zatem liczyć z tym, że w przypadku przeniesienia kosztów ZUS na wykonawcę jego dochody zostaną dotkliwie pomniejszone – wyjaśniła.
W jej opinii rząd powinien podjąć negocjacje z Komisją Europejską i przekonać ją, aby zobowiązanie oskładkowania umów cywilnych objęło tylko umowy zlecenia.
– Jeśli okaże się, że warunkiem realizacji kamienia milowego jest także oskładkowanie umów o dzieło, powinno się nim objąć tylko te umowy, które stanowią jedyny przychód pracownika. Niezbędne jest też zadbanie o odpowiednie vacatio legis, by zarówno zleceniodawcy, jak i wykonawcy mieli czas na przygotowanie się do tak znaczącej zmiany. W mojej ocenie vacatio legis powinno wynosić co najmniej rok – powiedziała w odpowiedzi na pytania „Wprost”.
Czytaj też:
Ozusowanie wszystkich umów-zleceń nie do uniknięcia? Rząd potwierdzaCzytaj też:
Umowy o dzieło będą oskładkowane, ale nie wszystkie? Rząd rozważa różne warianty