Ziarna kawy od czterech lat nie były tak drogie. Zapłacimy więcej w kawiarniach?

Ziarna kawy od czterech lat nie były tak drogie. Zapłacimy więcej w kawiarniach?

Kawa
Kawa Źródło:Shutterstock / New Africa
Jak nie susza, to mróz. Tak było w Brazylii, która jest największym na świecie producentem kawy. Skutki tych anomalii mogą odczuć wszyscy, którzy piją kawę w kawiarniach lub kupują ją w sklepach.

Na tle cen w Europie, kawa w polskich kawiarniach nigdy nie należała do tanich. O ile w Hiszpanii czy We Włoszech standardem jest, że espresso można kupić za symboliczne 1 euro, w Polsce musimy wyłożyć na nie co najmniej 7 zł, co biorąc pod uwagę różnicę w zarobkach, stanowi spore obciążenie.

Dalsze podwyżki cen nie są wykluczone i mogą objąć nie tylko kawę „na mieście”, ale również sprzedawaną w sklepach, do przygotowania w domu. To dlatego, że rosną ceny ziaren kawy na światowych rynkach i obecnie są najwyższe od czterech lat. Informuje o tym CNN.

Winą obarczyć możemy złą pogodę w Brazylii, gdzie po dotkliwej suszy przyszły mrozy, oraz pandemiczne obostrzenia w Wietnamie. Kontrakty terminowe na arabikęna lipiec wzrosły o 18 proc., a na grudzień – o kolejne 3 proc.

Jak to rozumieć? Duże firmy (sieci kawiarni, właściciele marek kawy) kontraktują zakupy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, by nie zostać w ostatniej chwili zaskoczone podwyżkami, które mają znaczenie dla ich planów finansowych na dany rok. Największe światowe koncerny nie przerzucą więc w najbliższych tygodniach kosztów na klientów, co nie znaczy, że nie ma ryzyka wzrostu cen kawy. Przy bardzo wysokich cenach ropy naftowej trudno jest optymalizować koszty, bo przecież każdy produkt musi zostać przewieziony do ostatecznego odbiorcy. Rosnące ceny paliwa wcześniej czy później zostaną uwzględnione w cenach produktów żywnościowych, a w przypadku kawy mają one ogromne znaczenie o tyle, że kawa musi przebyć bardzo długą drogę od plantacji do europejskiej kawiarni albo sklepu.

Kiedy zaczną spadać ceny ropy naftowej?

A kiedy zaczną spadać ceny ropy naftowej? Pomogłoby zwiększenie wydobycia, ale nie ma na to zgody państw OPEC+, czyli Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową oraz jej sojuszników, takich jak Rosja. Kilka dni temu pisaliśmy, że prezydent USA Joe Biden zaapelował w sierpniu do organizacji o zwiększenie wydobycia, ale jego wniosek nie został uwzględniony.

Przy okazji prezydent, który mierzy się od kilkunastu dni z krytyką za źle przeprowadzoną, zdaniem wielu, ewakuację z Kabulu, naraził się również amerykańskim producentom ropy. Mają mu oni za złe nałożenie na amerykański sektor naftowy ograniczeń dotyczących wydobycia. W imię ochrony środowiska, ale rezultat jest taki, że z teksańskich pól naftowych można wydobyć więcej. Biden mógł więc osiągnąć swój cel bez zwracania się do zagranicznych podmiotów, ale to by wymagało poluzowania zasad dla krajowych wydobywców.

Czytaj też:
Która kawa jest najzdrowsza? Wyniki 10-letnich badań, które objęły pół miliona ludzi