Z powodu inflacji zarabiamy coraz mniej. Wprawdzie wynagrodzenia systematycznie rosną – poniedziałkowe dane GUS mówią o wzroście o 13 proc. w stosunku do października 2021 roku – ale w tym samym czasie inflacja wzrosła o 18 proc.
Prosić o podwyżkę czy się nie wychylać?
– Jeśli płace nominalne rosną w mniejszym stopniu niż inflacja, to mamy obniżkę realnej płacy – mówi w rozmowie z Wprost prof. nauk ekonomicznych, Honorowa Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Elżbieta Mączyńska.
Jak to wyjaśnić? Załóżmy, że do niedawna pracownik zarabiał 3 tys. zł netto. Jeśli jego płaca wzrosła o 13 proc. (przy czym pamiętajmy, że mówimy o średniej – wielu pracowników nie dostało w ciągu roku ani złotówki podwyżki), to w październiku na jego konto wpłynęło 3390 zł. W tym czasie koszyk zakupów, który przed rokiem kosztował 100 zł, dziś kosztuje 119 zł (i znów – to statystyka. Energia, gaz, paliwa i żywność wzrosły znacznie powyżej tego poziomu), więc nawet po podwyżce może sobie pozwolić na mniejsze zakupy (albo zapłaci więcej, jeśli będzie chciał kupować to samo, co przed rokiem).