O tych wszystkich trudnościach doskonale wiedzą Europejczycy, dlatego też powstała idea Unii Europejskiej. Ta w swoim założeniu miała znosić kolejne bariery i tak, jak można wiele zarzucić biurokratycznej machinie, tak nie można nie docenić, że Belgowi znacznie łatwiej sprzedawać swoje towary w Holandii, czy we Włoszech, niż Paragwajczykowi w Peru, czy w Argentynie.
Jednolity rynek szansą na współpracę
Jednym z dwóch szczytowych osiągnięć UE jest jednolity rynek. Idea, która leży u podstaw całego unijnego projektu, a znaczna część jej fundamentów powstała w 1986 roku, jest oczkiem w głowie wszystkich najważniejszych ciał decyzyjnych UE. Zniesienie barier doprowadziło do swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Warto tu wspomnieć, że wspólny rynek jest jeszcze szerszy niż sama Unia – do współpracy dołączyły również Norwegia, Islandia, Liechtenstein i Szwajcaria. Dodatkowo Bruksela dba o rozwój infrastruktury potrzebnej do tego przepływu, wspiera wymianę know how, współfinansuje wiele projektów biznesowych na wczesnych etapach rozwoju, pomaga w ochronie własności intelektualnej. Ważna jest też rola UE w prowadzeniu polityki handlowej z zewnętrznymi podmiotami.
Druga strona medalu
Oczywiście nie jest tak, że Unia Europejska jest tworem idealnym, pozbawionym wad. W tym samym czasie, gdy znosi kolejne bariery w handlu między członkami, nakłada również zupełnie inne. Wielość biurokratycznych norm narzucanych na przedsiębiorców potrafi przerazić. Co prawda, intencje – jak to przeważnie bywa – były dobre. Bruksela wzięła sobie za cel ochronę konsumentów, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w pewnym momencie dała się porwać legislacyjnym zapędom za daleko. Wydaje się jednak, że wciąż suma korzyści dla biznesu znacząco przewyższa te dodatkowe koszty. Zwłaszcza jeśli uwzględnimy drugie szczytowe osiągnięcie UE.
Warto zauważyć, że wszystkie te wyżej opisane czynniki dotyczą wszystkich członków Unii Europejskiej, a więc również i Polaków. Pod tym względem każdy biznes prowadzony w UE ma równe szanse. Przewagą, z której polscy przedsiębiorcy są wykluczeni, jest jednak wspólna waluta. I nie mam zamiaru tu prowadzić rozważań politycznych czy światopoglądowych na temat wyższości czy niższości własnego pieniądza. Niezależnie jednak od tych rozważań, nie ulega wątpliwości, że prowadzenie działalności biznesowej w dwóch systemach walutowych generuje dodatkowe koszty. Pierwsze z nich są oczywiste – są to koszty przewalutowania i wynoszą one przeważnie niskie kilka procent. Drugim rodzajem są tzw. koszty niepewności. Do całej masy czynników zmiennych dochodzi ryzyko kursu walutowego, tym większe im większa jest różnica w czasie poniesienia wydatków oraz uzyskania przychodu.
Specjaliści z arsenałem instrumentów
Miesięczny zasięg zmienności kursu EUR/PLN przeważnie oscyluje między 1-3%. Zdarzają się również miesiące ekstremalne, jak choćby przełom lutego i marca w zeszłym roku, kiedy dyferencjał wzrasta wielokrotnie. By przedsiębiorcy mogli się zabezpieczyć przed tymi zmianami, powstał szereg instrumentów finansowych, który pozwala przenieść ryzyko walutowe na podmioty trzecie. Do najbardziej powszechnych należą kontrakty terminowe oraz opcje. Jedno i drugie rozwiązanie pozwala, oczywiście za pewną opłatą, usztywnić przyszły kurs, co ułatwia planowanie zarówno nadchodzących wydatków, jak i przychodów. Inżynieria finansowa jest jednak obecnie tak wysoko rozwinięta, że najwięksi eksporterzy zatrudniają wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy często w ramach osobnych departamentów dbają o obrót tzw. futursami.
Oczywiście nie każdą firmę stać na takie departamenty, co więcej, większość z nich wcale ich nie potrzebuje. Istnieje szereg rozwiązań na rynku terminowym szytych na miarę mniejszych przedsiębiorców, gdzie optymalizacja kosztowa jest co prawda słabsza, jednak główny cel wciąż pozostaje zachowany. Bo należy pamiętać, że najważniejszym powodem wchodzenia na rynek terminowy powinna być redukcja ryzyka, a nie jego pomnażanie. Dlatego należy mieć świadomość, czym są oferowane produkty, jakie są ich pełne koszty, oraz jakie dodatkowe niepewności wprowadzają. I przede wszystkim należy unikać spekulacji, zwłaszcza podszytej dźwignią finansową. Nie bez kozery u wszystkich brokerów forexowych widnieje ostrzeżenie, o tym jak wielu członków rynku na nim traci. Dlatego nigdy nie można zapominać o tym, z jakiego powodu znaleźliśmy się na rynku. Przede wszystkim zabezpieczenie ryzyka, a szukanie nadzwyczajnych zysków przeważnie źle się kończy.
Konkurencyjny kurs euro naszym sprzymierzeńcem
Jednak nie tylko rynek terminowy może nam pomóc w prowadzeniu biznesu w podwójnym systemie walutowym. Wielu przedsiębiorców wciąż popełnia błąd przywiązania się do banku i przewalutowania w ramach prowadzonych rachunków po kursie euro narzuconym przez bank. Warto od czasu do czasu poszukać konkurencyjnych propozycji.
Często może się okazać, że oszczędności z przewalutowania wielokrotnie wynagrodzą wysiłek zmiany banku. Co więcej, obecnie na rynku istnieje wiele niebankowych instytucji, które mogą nam pomóc w prowadzeniu wymiany walut. Warto sprawdzić oferty kantorów internetowych i platform wymiany walut, które istnieją właśnie dlatego, że są konkurencyjne wobec skostniałych banków. Co więcej, na stronie https://www.walutomat.pl/kursy-walut/eur-pln/ możemy sami wybrać kurs euro, po jakim chcemy wymienić walutę. Dobrą praktyką jest również osobiste negocjowanie stawek (tzw. spreadów), co umożliwia uzyskanie jeszcze lepszych warunków. Znaczna część banków, by rozpocząć w ogóle rozmowy na ten temat, oczekuje wysokich obrotów, jednak problem ten znika choćby w kantorach.
Polski przedsiębiorca, chcąc handlować na wspólnym rynku, może korzystać z wielu udogodnień, które oferuje Unia. Niestety pozycja startowa pozostaje minimalnie gorsza ze względu na koszty walutowe. Warto pamiętać jednak, że tak jak w swojej działalności podstawowej, tak i tu warto szukać optymalizacji kosztowej. Zróżnicowanie ofert na tym rynku jest ogromne, a zwyczajowo płacą najwięcej ci, którzy nie szukają tańszych rozwiązań. Ryzyko walutowe zawsze będzie problemem, jednak istnieje szereg rozwiązań, dzięki którym można go zmarginalizować.