Firmy przewozowe mają żal do mediów, że niewiele uwagi poświęcają trapiącym ich kłopotom. Z tego powodu postanowili zaprotestować w takim miejscu, by duża stacja telewizyjna i jednocześnie serwis informacyjny nie były w stanie nie zauważyć ich gniewu. Tym samym we wtorek zajęli dwa skrajne pasy przy ul. Wiertniczej, przy pasie zieleni między Augustówką a ul. Łowczą – czyli pod siedzibą TVN. Na ustawienie samochodów mieli zgodę, nie blokowali też ruchu samochodów.
Wojna i zamknięte granice uderzyły w przewoźników
A z jakimi postulatami kierowcy samochodów ciężarowych przyjechali we wtorek do stolicy? Przez zamknięte granice nasi kierowcy stracili dostęp do rynków wschodnich, a przez sankcje mają mniej towaru do rozwiązania. Ponadto nie są w stanie konkurować z firmami ze Wschodu.
– Ukraińscy przewoźnicy wykonują operacje, do których nie mają prawa, oferując stawki, które są poniżej naszych kosztów. Dlatego domagamy się powrotu zezwoleń na przewozy komercyjne. Transport ładunków militarnych i pomoc humanitarna powinny jechać na dotychczasowych zasadach, ale wszelka działalność handlowa powinna być regulowana – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jacek Sokół uczestnik protestu.
Rząd obiecał przewoźnikom pomoc, ale ci twierdzą, że jej nie otrzymali. Chcą spotkać się z przedstawicielami rządu. Tydzień temu protestowali pod Kancelarią Premiera i nikt do nich nie wyszedł.
– Przewoźnicy nie są od protestów, ale nie możemy czekać dłużej na działanie. Obcy kapitał rozjeżdża rynek, frachty są tak skalkulowane, że polski przewoźnik nie ma szans na zdobycie zleceń – dodał Jacek Sokół.
Czytaj też:
Skarb Państwa przejmie kontrolę nad LW Bogdanka. Jest umowa przedwstępnaCzytaj też:
Pierwszy związek zawodowy w polskiej branży gier. Powstaje w CD Projekcie