Prezes Lidl Polska pytany o „wojnę” z Biedronką. Wspomniał o różnicach w cenie konkurenta

Prezes Lidl Polska pytany o „wojnę” z Biedronką. Wspomniał o różnicach w cenie konkurenta

Lidl
Lidl Źródło:Shutterstock
Próba przekonania klientów, że jedna sieć jest wyraźnie tańsza od drugiej, to żadna nowość. Dyskonty już wcześniej chętnie ścierały się w walce o miano najtańszego. Akcja sms-owa, którą rozpoczęła Biedronka, wyznaczyła jednak zupełnie nowy sposób tej „walki”.

Pojawiający się od kilku lat w reklamach Lidla Karol Okrasa nie tylko gotuje na ekranie z produktów dostępnych w Lidlu, ale też prowadzi podcast „Dobry temat” na kanale sieci handlowej. Do ostatniego odcinka zaprosił Włodzimierza Wlaźlaka, prezesa Lild Polska. Rozmowa dotyczyła m.in. polityki cenowej i tak zwanej wojny z Biedronką o to, która sieć zyska laur najtańszej, co będzie mogła później eksponować w reklamach.

Prezes Lidl Polska pytany o „wojnę cenową” z Biedronką

W rozmowie z Karolem Okrasą prezes Lidl Polska zauważył, że wojna cenowa z największymi sieciami handlowymi trwa od dawna, ale w lutym weszła na nowe tory. Ma to związek z dużą akcją wysyłania przez Biedronkę smsów (Wlaźlak na początku w rozmowie unikał podawania nazwy firmy, z którą konkuruje Lidl), w których sieć przekonywała, że jest najtańsza. Takiego rzucenia rękawicy Lidl nie mógł zignorować.

– SMS-y są tak bezpośrednią formą kontaktu, że ja np. dostaję je zazwyczaj od żony, mamusi, dzieci, przyjaciół. Akcja pokazywała pewne różnice cenowe, problem polega na tym, że one nie do końca były prawdziwe i to był największy punkt zapalny, największa kontrowersja – stwierdził prezes Lidla.

Wlaźlak został też zapytany o powód, dla którego w ostatniej kampanii reklamowej tak silnie akcentował różnice w cenach miedzy poszczególnymi sklepami Biedronki przy jednoczesnym zaznaczeniu, że w Lidlu są one zawsze takie same.

– W koszyku kilkunastu artykułów ceny w konkurencyjnej sieci potrafią się różnić o 17 zł albo – jak dziennikarze stwierdzili – o 40 zł. To jest naprawdę ogromne wydarzenie i zastanawiam się, co klient może w takiej sytuacji czuć? Co może myśleć? Moim zdaniem, delikatnie mówiąc to niepewność, jeżeli nawet nie jakieś inne odczucia robiąc zakupy przy nierównych cenach, przy cenach różnych w zależności od osiedla. To jest coś, co jest dla nas nie do pomyślenia.

Czytaj też:
Inflacja nareszcie w celu NBP. Tylko na jak długo?

Czytaj też:
Od dziś wraca 5 proc. VAT na żywność. Klienci tych sieci nie muszą się obawiać

Opracowała:
Źródło: Wprost