Złoty zjeżdża na autostradę zwaną aprecjacją

Złoty zjeżdża na autostradę zwaną aprecjacją

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. 123rf
Wczoraj na koniec dnia za euro płacono ok. 4,11 zł, czyli o niemal 36 gr mniej niż na początku roku. Obecnie, mimo presji aprecjacyjnej, trwa silny opór na poziomie 4,10 zł. Inwestorzy najprawdopodobniej spekulują o krokach, jakie ewentualnie mają podjąć Fed oraz EBC.
Inwestorzy koncentrują się przede wszystkim na zaplanowanych na ten tydzień posiedzeniach banków centralnych (Fed, EBC i BoE), z których największą uwagę przyciągać będzie zapewne spotkanie Europejskiego Banku Centralnego, które ma być swoistym testem wiarygodności dla czwartkowej wypowiedzi Mario Draghiego, prezesa tej instytucji, o ratowaniu strefy euro za wszelką cenę.

Nie bez reakcji przeszła również piątkowa rozmowa telefoniczna kanclerz Angeli Merkel z François Hollande’em, prezydentem Francji. Padły w niej zapewnienia, że politycy zrobią wszystko, by ratować euro.

Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium, dodaje natomiast, że obecna siła złotego to efekt zmiany postrzegania polskiej gospodarki przez inwestorów z zagranicy. Nasza waluta od pewnego czasu nie jest postrzegana jako ryzykowna, co w konsekwencji musiało skutkować jej podrożeniem. Jedną z głównych przyczyn aprecjacji może być również wzrost popytu na polskie obligacje.

? Pole do dalszego umocnienia złotego nie jest teraz duże. Dopiero działania ze strony Europejskiego Banku Centralnego mogłyby zepchnąć kurs poniżej 4,10 zł za euro ? twierdzi Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku.

W tym tygodniu kalendarz publikacji krajowych jest pusty, stąd uwagę inwestorów nadal będzie przyciągać głównie przebieg wydarzeń nas świecie. Tym bardziej inwestorzy będą bacznie obserwowali poczynania najwyższych władz w strefie euro i słuchali ich deklaracji.