Polacy po prostu lubią oglądać filmy porno. Według danych Megapanel PBI/Gemius wynika, że aż 62 proc. mężczyzn szuka treści erotycznych w internecie. Wśród Polek jest to 38,2 proc. Z kolei Instytut Psychologii PAN alarmuje, że aż 43 proc. osób w wieku 11-18 lat ma kontakt z pornografią, w tym 18 proc. co najmniej raz w tygodniu.
Skoro jest popyt, to nadążyć za nim musi podaż. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy zaczęli spoglądać na rynek erotyczny, jak na dochodową gałąź gospodarki. W Polsce niezwykle dynamicznie rozwijają się firmy oferujące „content” do światowych live-chatów. Czyli po prostu sekskamerek oglądanych na żywo. Jak łatwo się domyślić, owy „content” to po prostu młode, atrakcyjne i wyuzdane Polki, które pracują w wynajętych specjalnie dla nich pomieszczeniach. Co ciekawe, w naszym kraju nagrywa się też ponad 200 profesjonalnych filmów porno rocznie. A w kolejnych miastach powstają kluby swingersów. Dorobiliśmy się nawet erotycznych start-upów. Jeżeli masz dobry pomysł, to nad Wisłą możesz świetnie zarobić na seksie.
W Łodzi znajduje się jedna z największych firm w Europie skupiająca „modelki” do sekskamerek. Intercam Studios Poland, bo o niej mowa, na stałe współpracuje z ponad 250 dziewczynami. Do tego zatrudnia 20 moderatorów. W 2018 r. roku (za ubiegły rok nie ma jeszcze danych w KRS)
osiągnęła przychód na poziomie niemal 5 mln zł. Z czego czystego zysku, już po opodatkowaniu wyszło 1,5 mln zł. – Na dobry obiad jest – śmieje się Michał Dziemdziela, prezes zarządu Intercam, gdy pytamy go o pieniądze.
Ale to nie jest śmieszny, tylko bardzo profesjonalny biznes. W Polsce funkcjonują setki podobnych do Dziemdzieli przedsiębiorstw. Na Starym Kontynencie jesteśmy prawdziwym zagłębiem live-chatów. Modelcam, Candy Models, Cam4 – to tylko kilka przykładów. Co ciekawe, te firmy nie
mają własnych stron erotycznych. Są modelowym przykładem pośrednika. Wynajmują atrakcyjne dziewczyny, dają im wszystkie narzędzia w postaci studia, sprzętu i know-how, a później streaming udostępniają na zachodnich, bardzo popularnych, portalach. Sami zarabiają w euro, a pracownicom
płacą w złotówkach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.