500 tys. euro dziennie za każdy dzień dalszego wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów – to kara, która na mocy postanowienia TSUE musi płacić Polska za niezastosowanie się postanowienia wiceprezes TSUE. Na liczniku jest już ponad 50 mln euro.
Na wtorek 18 stycznia zaplanowano kolejną turę negocjacji w sprawie kopalni Turów. Tym razem strona polska będzie rozmawiać z nową czeską minister środowiska Anną Hubaczkovą, która niedawno oświadczyła, że jest gotowa pojechać do Warszawy z propozycją podpisania umowy.
– Mamy nadzieję, że uda nam się porozumieć. Myślę, że jest pewna zmiana jeśli chodzi o podejście strony czeskiej. Poprzedni rząd niestety przez długie tygodnie pozorował wolę zawarcia porozumienia – tłumaczył wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Spór o Turów. Rząd ma nowy pomysł
Jak się okazuje, polski rząd może także dysponować asem w rękawie. Chodzi o podziemną kopalnię węgla kamiennego CSM. Wanda Buk, wiceprezes PGE przekazała w mediach społecznościowych, że kopalnia CSM przez ostatni rok działała bez oceny środowiskowej, a wydana pod koniec grudnia decyzja nie została poprzedzona obowiązkowymi uzgodnieniami transgranicznymi z Polską. „Mogliśmy wspólnie walczyć o sprawiedliwą transformację regionów węglowych, ale Czesi woleli poświecić sąsiedzkie relacje na rzecz politycznej tromtadracji w okresie wyborczym (nie dopilnowując w tym czasie swoich spraw)” – podkreśliła Wanda Buk.
Z kolei dziennikarze Business Insidera dotarli do pisma Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, które było skierowane do czeskiego Ministerstwa Środowiska. W dokumencie podkreślono, że kontynuacja wydobycia węgla w kopalni CSM może negatywnie znacząco zagrażać środowisku i zdrowiu obywateli Polski. Z informacji BI wynika, że rząd chce udowodnić, że Czechy nie przestrzegają międzynarodowego prawa przy wydawaniu pozwoleń na wydobycie węgla i nie uwzględniają uwag sąsiada.
Czytaj też:
Jest szansa, że skończy się wojna Polski z Czechami o Turów. „Nowy rząd ma nieco inne podejście”