Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Najświeższa obietnica PiS o 800 plus stała się istotnym elementem kampanii wyborczej, a wielu ekonomistów krytykuje ten pomysł. Słusznie?
Marek Zuber: PiS zrozumiał jedną rzecz – wzrostem gospodarczym trzeba się dzielić z narodem. Pytanie, jak bardzo należy się dzielić. Myślę, że w ostatnich latach za dużo dodatkowych pieniędzy szło do obywateli. Koszty programów, na czele z 500 plus i obniżeniem wieku emerytalnego, idą w grube dziesiątki miliardów złotych. Sęk w tym, że mimo wzrostu gospodarczego, cały czas się zadłużamy i to będzie nas słono kosztować w przyszłości.
Retoryka PiS opiera się jednak na założeniu, że jeśli się nie kradnie, pieniądze się znajdą.
To nie jest takie proste, że poprzednicy kradli i dlatego nie byli w stanie nic dać obywatelom. PiS zwiększył ściągalność podatków, to fakt, ale głównie bazował w ostatnich latach na tym, że mieliśmy szybki wzrost gospodarczy, Nie tylko my zresztą i nie jesteśmy w ogóle liderem wzrostu. W naszym regionie szybciej rozwijała się na przykład Rumunia. W 2018 roku aż 19 krajów UE miało nadwyżki w budżecie. My do tego grona nie należeliśmy. A przychodzi taki moment, że koniunktura się kończy.
W jakiej formule zatem wspierać rodziny? Czy należałoby zmodyfikować program 500 plus, wprowadzając na przykład kryterium dochodowe?
Dzięki 500 plus miało się rodzić więcej dzieci. Jak się okazało, nic takiego się nie wydarzyło. Dlatego powinniśmy kierować pomoc tylko do tych, którzy faktycznie jej potrzebują. To jest po prostu program socjalny.
A więc wprowadzić progi?
Zdecydowanie tak. Świadczenia nie powinny otrzymywać osoby zamożne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.