Mieszkańcy bloku na sosnowieckim Zagórzu wpadają w panikę, gdy tylko ktoś zapuka do drzwi. Ustalili między sobą specjalny sposób pukania, by niepotrzebnie się nie denerwować. Powodem niepokoju są regularne najścia pełnomocników nowego właściciela, który kupił 60 mieszkań wraz z lokatorami. Sprawę opisuje regionalny serwis Ślązag.
Wyższy czynsz, wykup albo eksmisja
Historia bloku przy ulicy Dmowskiego na granicy Sosnowca i Dąbrowy Górniczej sięga lat 60. ubiegłego wieku. Wybudowano go dla pracowników fabryki „Silma” produkowano małe elektryczne silniki. Zakład sprywatyzowano w 1995 r., a następnie wyprzedano majątek.Wtedy doszło też do sprzedaży zakładowych mieszkań i hotelu robotniczego.
Pod koniec ubiegłego wieku kilka bloków (w sumie 279 mieszkań) i grunty przy trzech ulicach nabył warszawski biznesmen Leszek Klin. Ślązag relacjonuje, że w ciągu następnych kilku lat spółka „Agarex” zarządzająca nieruchomościami Klina miała straszyć mieszkańców eksmisją, jeśli ci nie podpiszą dokumentów dotyczących wysokich podwyżek czynszu. W hotelu robotniczym przy ul. Braci Mieroszewskich wyłączano też prąd. Leszek Klin w końcu sprzedał „kłopotliwe” nieruchomości swojemu synowi Piotrowi.
Niedawno przy ul. Dmowskiego znów zmienili się właściciele. Mieszkańcy relacjonują, że pełnomocnik nowego właściciela zaproponował, że mogą wykupić mieszkanie po rynkowej cenie, zgodzić się na podwyżkę czynszu albo czeka ich eksmisja. Jedna z emerytek dostała propozycję podwyżki czynszu za kawalerkę do 2 tys. zł. To nie do udźwignięcia dla większości lokatorów. W grę nie wchodzi też wykup, pozostaje więc eksmisja. Nowy właściciel ma lokale przy ulicy Kaplicznej, do których mógłby przenieść lokatorów, ale z relacji dziennikarza wynika, że działka jest w bardzo złym stanie.
Mieszkańcy czekają na rozwój wydarzeń. Swoim problemem zainteresowali posła Kamila Wnuka, senator Joannę Sekułę oraz sosnowiecką radną Edytę Maj. Mateusz Schuler, który opisał sprawę, zapytał Urząd Miejski w Sosnowcu, co dalej z mieszkaniami i lokatorami przy ul. Dmowskiego. Odpowiedziano, że pięć lat temu miasto zaproponowało wykup mieszkań, ale propozycję odrzucono. Podkreślono, że część mieszkań znów sprzedano i trwa analiza ich aktualnego statusu.
Czytaj też:
Lewica chce opodatkować 2 mln pustostanów. Może się mocno mylić w obliczeniachCzytaj też:
Zwolnili pracowników, teraz sprzedają fabrykę. Co czeka teren? Inwestor zdradza plany