Kilka miast wciąż walczy z powodzią, więc za wcześnie, by szacować straty, jakie wyrządziła wielka woda, która w ciągu kilku ni przeszła przez województwa dolnośląskie, opolskie i w mniejszym stopniu śląskie. Zsumowanie strat poniesionych przez samorządy, instytucje państwowe i osoby prywatne zajmie wiele tygodni. – Straty są olbrzymie, będziemy je szacować w dziesiątkach mld zł — w tak nieostry sposób odpowiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański, który w Polskim Radiu 24 został zapytany o skalę strat.
Ile wyniosą straty po powodzi?
Bardziej konkretnymi wyliczeniami podzielił się Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Za punkt odniesienia przyjął straty po powodziach w 1997 i 2010 roku. Łączne straty „powodzi tysiąclecia” sprzed 27 lat oszacowano na 2,3–2,5 proc. PKB, co w przeliczeniu na obecne realia daje ogromną kwotę 78–90 mld zł. Powódź z 2010 r. pochłonęła majątek prywatny i publiczny o wartości ok. 1 proc. PKB, co przekłada się na ok. 34–36 mld zł strat w dzisiejszych cenach.
Ekonomiści wciąż wierzą, że możliwy jest mniej drastyczny scenariusz, tym bardziej że woda ominęła Opole i Wrocław, w których mieszka najwięcej osób. Wciąż możliwe jest, że straty nie przekroczą 1 proc. PKB.
Z kolei Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska, przypomniał, że według raportu NIK, w 2010 r. budżet państwa przeznaczył na usuwanie skutków ówczesnej powodzi mniej więcej 20 proc. całości oszacowanych strat. Resztę kosztów ponieśli ubezpieczyciele, osoby prywatne, przedsiębiorstwa, samorządy, sporą część wydatków infrastrukturalnych pokryły też fundusze unijne.
To pokazuje, jak wiele zmieniło się w temacie usuwania skutków powodzi w ciągu 13 lat. Dzisiejsza sytuacja jest jeszcze inna, bo mamy dostęp do dużych pieniędzy unijnych.
– W przeciwieństwie do 1997 r. w tym roku większa część bezpośredniej pomocy poszkodowanym ma być udzielona w formie bezzwrotnego wsparcia, z drugiej strony gros kosztów odbudowy pójdzie ze środków UE. Moim zdaniem wydatki budżetowe na powódź sięgną w tym roku nie więcej niż 0,5 proc. PKB – ocenia Rafał Benecki.
Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao, dodaje, że na tę chwile wydaje się, że koszty tegorocznej powodzi nie obciążą wydatków państwa w sposób przekraczający możliwości budżetu. – Obecnie szacujemy, że deficyt wzrośnie z oczekiwanych 5,4 proc. PKB przed powodzią do 5,6–5,7 proc. PKB – powiedział Pogorzelski.
Miliardy z Unii Europejskiej
W czwartek wieczorem do Wrocławia przyleciała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jej wizyta jest wyrazem solidarności z Polską i innymi krajami poszkodowanymi przez powódź. – Musimy połączyć siły, aby stawić czoło żywiołowi. 10 miliardów euro z Funduszu Spójności będą mogły wykorzystać kraje dotknięte powodzią — oznajmiła. Oznacza to 100-proc. finansowanie.
W czwartek Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której zaapelował do Komisji Europejskiej o zwiększenie funduszy na pomoc dla powodzian i lepsze przygotowanie UE do reagowania na klęski żywiołowe. W dokumencie eurodeputowani wyrazili niezadowolenie z ostatnich cięć budżetowych w unijnym mechanizmie ochrony ludności i wezwali Komisję do zapewnienia wystarczających środków oraz uelastycznienia systemu finansowania dla ofiar klęsk żywiołowych, w tym powodzi.
Finansowanie to miałoby zostać uwzględnione także w następnym wieloletnim budżecie UE.
Czytaj też:
Powódź, zalanie - co zrobić, aby uzyskać odszkodowanie?Czytaj też:
Dom nad rzeką może być pułapką. Czy czas zacząć rozmowy o przesiedleniach?