Greckie tankowce mówią „dość”. Rosyjska ropa drożeje na morzu

Greckie tankowce mówią „dość”. Rosyjska ropa drożeje na morzu

Dodano: 
Tankowiec, zdjęcie ilustracyjne
Tankowiec, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / newroadstore
Greckie tankowce po sankcjach odmawiają przewozu rosyjskiej ropy; frachty rosną, a Moskwa traci dotychczasowe kanały eksportu.

Greccy armatorzy, którzy dotąd łagodzili skutki sankcji, stopniowo wycofują się z przewozu rosyjskiej ropy. Z szacunków Instytutu Brookingsa wynika, że ich statki transportowały nawet jedną trzecią surowca kierowanego do zachodnich portów. Ten układ właśnie pęka. Po sankcjach ogłoszonych przez administrację Donalda Trumpa wobec Rosnieftu i Łukoila greckie firmy żeglugowe zaczęły odmawiać współpracy z rosyjskimi koncernami. Według źródeł cytowanych przez agencję Reutera udział greckich statków, które w tym roku przewoziły co miesiąc 10–20 mln baryłek, pod koniec października spadł do minimum.

Rynek reaguje

Rynek natychmiast zareagował cenami. Fracht za rejs z ropą Urals z Primorska i Ust-Ługi do indyjskich portów przekroczył 8 mln dol., choć na początku miesiąca wynosił 7 mln dol. Niektórzy przewoźnicy podnieśli stawki nawet do 10 mln dol. Równolegle Unia Europejska, w 19. pakiecie restrykcji, dopisała do czarnej listy kolejne 117 jednostek tzw. floty cieni, zwiększając jej ogólną liczbę do 558.

W efekcie to właśnie statki z floty cieni przejęły główny ciężar transportu ropy Urals. Druga połowa wolumenów, jak wylicza fińskie centrum CREA, płynie na jednostkach należących do właścicieli z krajów G7 lub ubezpieczonych na Zachodzie. Aleksiej Gromow z Instytutu Ekonomii i Finansów podkreśla, że greccy armatorzy byli skłonni wozić rosyjską ropę pod warunkiem przestrzegania pułapu cenowego, który obecnie wynosi 47,6 dol. za baryłkę.

Nowe sankcje

Nowe sankcje uderzają w rozliczenia. Jak zauważa Gromow, Rosnieft i Łukoil mają de facto zablokowane transakcje w dolarach, co staje się kluczowym problemem logistyczno-finansowym. Najdotkliwiej odczuwa to kierunek indyjski: z Chinami Rosja od dawna handluje w juanach i rublach, natomiast z Indiami nie udało się wypracować akceptowalnego modelu płatności w walutach krajowych. Strona rosyjska nie przyjmuje warunków rozliczeń w rupiach, dlatego w obrocie dominują dolary amerykańskie oraz dirhamy ZEA.

Gromow przypomina też, że podobne ograniczenia Stany Zjednoczone wcześniej zastosowały wobec Gazprom Nieftu i Surgutnieftiegazu. W konsekwencji niemal cały eksport tych spółek kierowany jest dziś do Chin. Zestawienie tych czynników – presji sankcyjnej USA i UE, wzrostu stawek frachtowych oraz ograniczeń walutowych – składa się na „twarde lądowanie” rosyjskiego eksportu ropy. Odejście greckich armatorów odbiera Moskwie ważny, dotąd relatywnie stabilny kanał dostaw, a rynek przewozów staje się droższy i bardziej ryzykowny.

Czytaj też:
Rewolucja w procesach frankowych? Ekspertka studzi emocje
Czytaj też:
Tusk ostrzega Europę. „Nie możecie żyć w słodkiej iluzji”