Orzeł i reszta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Doniesienia z Rosji i Ukrainy zwiastują bankructwo finansowe tych krajów. Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, namawia do unieważnienia umów na opcje walutowe, dodatkowo narażając na podważenie wiarygodności polskich spółek i polskich władz. Dane o niższej, od spodziewanej styczniowej produkcji przemysłowej, także nie wróżą nic dobrego. Tego można się było spodziewać.
Inwestorzy przestraszyli się naszej części Europy i waluta słabnie. Nie tylko u nas złoty stacza się po równi pochyłej na dno, w Czechach - pikuje korona, na Węgrzech - forint. Nasz waluta może też słabnąć za sprawą spekulantów, którzy wywierając presję na osłabienie kursu złotego, zarabiają na jego deprecjacji. Ta spiskowa teoria jest o tyle wiarygodna, że aż kilkadziesiąt procent transakcji dotyczących złotówki odbywa się poza Polską - w Londynie, więc nie mamy na to wpływu. Chyba, że na rynku pojawią się antyspekulanci (inne fundusze spekulacyjne) zainteresowani umocnieniem złotówki, by w ten sposób zgarnąć swoje zyski. Tamę spadkom może w końcu położyć rząd. Aby zachwiać kursem wystarczy wymienić na rynku walutowym sto milionów euro. Premier Tusk wie, że taka interwencja walutowa jest możliwa. Zdradził już, że rozważa taki wariant. Polska ma prawie siedem miliardów euro z Unii  Europejskiej, które może wykorzystać do odwrócenia złej passy złotówki. Wszystko wskazuje na to, że właśnie nadszedł ten moment.