Załogi kilku przeżywających trudności włoskich fabryk Fiata obawiają się zwolnień i domagają się gwarancji na przyszłość.
Na czele demonstracji szedł burmistrz Turynu Sergio Chiamparino.
Wśród manifestantów byli przedstawiciele załóg fabryk w Pomigliano d'Arco pod Neapolem i Termini Imerese na Sycylii, które według nieoficjalnych informacji w przypadku przejęcia przez Fiata kontroli nad niemieckim Oplem, miałyby ulec poważnej reorganizacji, bądź nawet likwidacji.
Zaniepokojenie robotników podziela arcybiskup Turynu kardynał Severino Poletto, który zadeklarował, że podobnie jak związki zawodowe chciałby spotkać się z dyrektorem generalnym koncernu Sergio Marchionne.
Na razie Marchionne wyraził gotowość przystąpienia do rozmów ze stroną związkową, ale dopiero po sfinalizowaniu rozmów z kierownictwem Opla. Miałoby to nastąpić około 20 maja.
Marchionne oświadczył w piątek w Turynie: "Robotnicy mogą być spokojni".
Zapewnił także o gotowości do spotkania się z włoskim ministrem rozwoju gospodarczego Claudio Scajolą, ale również po zakończeniu rozmów, jakie prowadzi w tych dniach po obu stronach Atlantyku w sprawie sojuszy koncernu z Chryslerem i Oplem.
Tymczasem podczas turyńskiego wiecu liderzy związków metalowców uznali zachowanie dyrektora generalnego Fiata za "nieodpowiedzialne".
Ich zdaniem po sfinalizowaniu rozmów z potencjalnymi partnerami włoski koncern będzie miał związane ręce i nie uczyni już nic dla ocalenia miejsc pracy we Włoszech.
pap, em