Po napadzie na motorniczego brukselskiego metra pracownicy komunikacji miejskiej w belgijskiej stolicy spontanicznie opuścili pracę. W zamieszkanym przez milion ludzi mieście składy metra, tramwaje i autobusy pozostały w zajezdniach.
Miejscowe przedsiębiorstwo transportowe STIB poinformowało, że w stolicy Belgii kursowały tylko nieliczne autobusy. Tysiące dojeżdżających ludzi spóźniły się do pracy, tworzyły się kilometrowe korki.
Pracownicy komunikacji miejskiej protestują przeciwko słabym środkom bezpieczeństwa w transporcie publicznym. W poniedziałek wieczorem na stacji metra w śródmieściu Brukseli jeden z pasażerów zaatakował motorniczego i pracownika ochrony.
Od lat przestępczość w Brukseli jest jednym z wiodących tematów, który dotyczy również instytucji Unii Europejskiej. Według obliczeń belgijskiego nadawcy RTBF w pierwszej połowie 2010 roku belgijska policja odnotowywała przestępstwo średnio co 31 sekund.PAP, arb