Pracownicy ministerstwa finansów wezwali do 48-godzinnego strajku 27 i 28 września, aby zaprotestować przeciwko najnowszym obniżkom pensji. Do akcji strajkowej przystąpić mają też urzędnicy skarbowi i pracownicy urzędów celnych.
Rząd zaciska pasa
Działania strajkowe pokazują - jak pisze agencja AFP - gniew, niedowierzanie i konsternację społeczeństwa wobec kolejnych kroków oszczędnościowych, ogłoszonych poprzedniego dnia przez rząd. Do manifestacji przeciwko rządowym posunięciom oszczędnościowym doszło już 21 września na ulicach Aten. Tego dnia po ponad sześciogodzinnym posiedzeniu gabinetu rzecznik Elias Mosialos poinformował, że grecki rząd zamierza zawiesić w czynnościach większą liczbę urzędników, niż to pierwotnie planowano, oraz dokonać cięć niektórych emerytur. W tym roku liczba urzędników zawieszonych w pełnieniu obowiązków i otrzymujących tylko część wynagrodzenia ma wynieść 30 tys., a nie 20 tys., jak planowano wcześniej. Ich płaca zostanie zredukowana do 60 proc. i będą mieli rok na znalezienie nowego zatrudnienia. Emerytury przekraczające 1,2 tys. euro miesięcznie mają być obniżone o 20 proc. Przewidziano też cięcia emerytur pobieranych przez osoby, które nie mają jeszcze 55 lat. Rząd zapowiedział ponadto, że nowo wprowadzony podatek od nieruchomości będzie obowiązywał przynajmniej do 2014 roku. Pierwotnie planowano, że będzie pobierany tylko do końca przyszłego roku. Kwotę wolną od podatku postanowiono zmniejszyć z 8 tys. euro rocznie do 5 tys. euro. Będzie to miało zastosowanie już wobec tegorocznych dochodów.
"Kraj jak hospicjum biedaków"
Grecja chce przekonać swoich kredytodawców - Międzynarodowy Fundusz Walutowy, UE i Europejski Bank Centralny - do wypłaty kolejnej transzy - w wysokości 8 mld euro - środków na ratowanie kraju przed bankructwem, bez których ryzykuje, że w październiku może dojść do niewypłacalności. Zaniepokojone sytuacją kraju jest środowisko przedsiębiorców. - Grecja przekształca się w hospicjum biedaków, ogłaszając codziennie i z tygodnia na tydzień kolejne posunięcia oszczędnościowe - stwierdził w telewizji publicznej szef Izby Handlowej i Przemysłowej Aten Konstantinos Michalos. Według niego "rząd nie ma żadnej busoli i nie wie, dokąd idzie".
PAP, arb