Ile w Polsce płaci się za jazdę po torach? "Za dużo"

Ile w Polsce płaci się za jazdę po torach? "Za dużo"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewoźnicy nie zgadzają się na wzrost opłat za dostęp do kolejowej infrastruktury (fot. Bardrock/Wikipedia)
Przewoźnicy kolejowi zwrócili się do prezesa Urzędu Transportu Kolejowego, by nie zatwierdzał proponowanych przez PKP PLK stawek opłaty za dostęp do infrastruktury. Zdaniem przewoźników są one za wysokie, szczególnie biorąc pod uwagę zły stan polskich torów.

W całej sprawie chodzi o opłatę, którą przewoźnicy kolejowi płacą spółce PKP PLK zarządzającej większością linii kolejowych. Na początku marca spółka PKP PLK przedłożyła prezesowi Urzędu Transportu Kolejowego do  zatwierdzenia projekt stawek, które mają obowiązywać od grudnia wraz z  wprowadzeniem nowego rocznego rozkładu jazdy. W UTK trwa obecnie postępowanie, które ma zakończyć się wydaniem decyzji - jeśli urząd stwierdzi, że stawki są niezgodnie z przepisami prawa, to  ich nie zatwierdzi. Rzecznik UTK Alvin Gajadhur poinformował, że na razie urząd zwrócił się do PKP PLK o uzupełnienie wniosku i czeka na  komplet informacji.

Ceny biletów w górę? "Koszty wzrosną drastycznie"

Tymczasem przewoźnicy kolejowi już zwrócili się do prezesa UTK, by  projektu nie zatwierdzał. - Naszym zdaniem nie ma podstaw, by stawki za  dostęp do infrastruktury były tak wysokie, jak proponuje PKP PLK -  przekonywał prezes PKP Intercity Janusz Malinowski. Dodał, że gdyby stawki zaczęły obowiązywać w takim kształcie, jak proponuje zarządca infrastruktury, to koszty ponoszone przez PKP Intercity znacznie by wzrosły. - Na  niektórych liniach, np. Kraków-Przemyśl, Kraków-Katowice czy  Warszawa-Białystok byłby to drastyczny wzrost - ostrzegł. Przypomniał jednocześnie, że na remontowanej od lat linii Warszawa-Gdynia przewoźnik zdecydował się na obniżki cen biletów, by zahamować odpływ pasażerów. Obecnie przejazd ze stolicy do Trójmiasta trwa mniej więcej siedem godzin. - Nie chcemy, by pasażerowie odzwyczaili się od kolei -  podkreślił prezes.

Europejskie ceny, nieeuropejskie standardy

Także przewoźnicy towarowi: CTL Logistics i DB Schenker Rail są przeciwni nowym stawkom. Członek zarządu i dyrektor operacyjny CTL Logistics Mariusz Mik poinformował, że już teraz dostęp do  infrastruktury to jedna trzecia kosztów ponoszonych przez przewoźnika, a  dalszy wzrost stawek zmniejszy konkurencyjność transportu kolejowego w  stosunku do transportu drogowego. - Należy zaznaczyć, że stawki dostępu w Polsce należą już do  najwyższych w Europie i kolejny wzrost jest niezrozumiały. Pomimo jednych z najwyższych stawek dostępu do infrastruktury w Europie mamy jedną z najniższych średnich prędkości. Na to nakładają się liczne prace torowe znacznie ograniczające przepustowość - zaznaczył Mik. Z kolei DB Schenker Rail zwraca uwagę, że proponowane nowe stawki są wielokrotnie wyższe niż w obecnie obowiązującym rozkładzie jazdy. "W ujęciu ogólnym wzrost zawiera się w przedziale od ok. 6 proc. do 60 proc. w zależności od kategorii linii kolejowej oraz masy brutto pociągu" - wyliczyła spółka.

PKP PLK odpowiada: musimy mieć pieniądze na remonty

Rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki poinformował natomiast, że stawki za  udostępnianie infrastruktury kolejowej są ustalane na podstawie ustawy o  transporcie kolejowym i rozporządzenia ministra infrastruktury z lutego 2009 r. w sprawie warunków dostępu i korzystania z infrastruktury kolejowej. - Przychody od przewoźników wraz z dofinansowaniem remontów i  utrzymania infrastruktury powinny pokrywać uzasadnione koszty zarządcy infrastruktury obejmujące jej utrzymanie, prowadzenie ruchu kolejowego, amortyzację, inne uzasadnione koszty oraz koszty finansowe związane z  obsługą kredytów zaciągniętych na rozwój i modernizację udostępnianej infrastruktury - podkreślił rzecznik. Łańcucki dodał, że w ubiegłym roku udało się zatrzymać pogarszanie się stanu infrastruktury kolejowej, mierzone różnicą między długością linii kolejowych, na których podniesiono prędkość jazdy pociągów i tych, na  których prędkość została obniżona ze względu na stan techniczny. - Po raz pierwszy od wielu lat saldo to było dodatnie, tj. prędkość pociągów została zwiększona na odcinkach o większej łącznej długości niż te, na  których została zmniejszona. Zaległości w remontach są jednak nadal bardzo wysokie - zaznaczył. Kolejarze szacują, że 29 proc. polskich linii kolejowych jest w  niezadowalającym stanie technicznym i kwalifikuje się do kompleksowej naprawy.

PAP, arb