Manifestacje odbyły się przed gmachem parlamentu na Placu Kossutha, w parku Varosliget i na nadbrzeżu Dunaju. Protestowano również na bulwarze Andrassy'ego w centrum miasta. Spotkanie z mieszkańcami Budapesztu zorganizowała także opozycyjna lewica.
Przewodniczący Demokratycznej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych Liga Istvan Gasko powiedział w czasie demonstracji, że tegoroczne obchody Święta Pracy „nie mają w sobie nic z odświętnej atmosfery". Z kolei szef Federacji Autonomicznych Związków Zawodowych Janos Borsik ostrzegł, że uchwalone zmiany w konstytucji zwiększają uprawnienia rządu i ograniczają prawa związkowców. Przypomniał, że bez konsultacji ze związkami zawodowymi władze zredukowały też wysokość płac urzędników publicznych, ograniczyły możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę i prawa do strajku. Nowy kodeks pracy wchodzi w życie na Węgrzech 1 lipca.
Rząd premiera Orbana twierdzi, że oszczędności są konieczne, aby ograniczyć deficyt finansów publicznych. Zdaniem ekspertów, choć ustawa budżetowa zakłada tegoroczny deficyt w wysokości 2,9 proc. PKB, to wynika to głównie z nacjonalizacji prywatnych funduszy emerytalnych oraz dodatkowego opodatkowania banków i dużych koncernów. UE sceptycznie podchodzi do założeń budżetowych rządu węgierskiego. W ubiegłym roku deficyt Węgier wyniósł 6,8 proc. PKB. Rządząca prawica obarcza winą za zadłużanie gospodarki poprzednią, lewicową ekipę.
PAP, arb